~Ten sam wieczór~
Stałem w drzwiach domu żegnając się z Chazem, Ryanem i Hannah, którzy wracali do swojego pokoju hotelowego.
- Dziękuje, że przyjechaliście do miasta i nas odwiedziliście - uśmiechnąłem się - Oboje to doceniamy. Pomagacie nam utrzymać nasze myśli z dala od wszystkiego tego.
- Och, to nic wielkiego - Hannah wyszczerzyła zęby w uśmiechu - Wiecie, że was kochamy.
- Tak - Ryan skinął - Zawsze tu dla was jesteśmy.
Chaz się zgodził - Tak pomiędzy..Stratford już nie jest takie samo bez Ciebie.
- I oczywiście Chicago nie jest takie samo bez Courtney ! - powiedziała Hannah.
Zachichotałem kiedy poczułem zimny podmuch wiatru.
- Jest chłodno. Lepiej zatrzymam to zimne powietrze z dala od Courtney - powiedziałem patrząc przez ramię jak śpi cicho na kanapie.
- Tak, stary to dobry pomysł. Cóż, do zobaczenia jutro - powiedział Ryan.
- Okej, dobrej nocy.
- Dobranoc - odpowiedzieli chórem.
Cicho zamknąłem drzwi i zacząłem iść w stronę mojej śpiącej piękności.
- Courtney - szepnąłem,całując ją w czoło.
Poruszyła się lekko, ale nie obudziła.
Postanowiłem jej nie budzić i zamiast tego podniosłem ją w ślubnym stylu.
Jęknęła kiedy ją obróciłem.
Jej oczy szybko się otworzyły.
- Justin ? - zapytała sennie.
- Shhh, mam Cię - powiedziałem, mocniej zaciskając uścisk, kiedy wnosiłem ją po schodach.
Delikatnie skinęła i oparła swoją głowę o moje ramię, zamykając oczy.
Mimo, że Courtney jest w trzecim miesiącu ciąży wciąż jest lekka jak piórko.
Otworzyłem drzwi do sypialni dla gości kopnięciem gdzie spała zanim przerobimy główną sypialnię i delikatnie położyłem ją na łóżku.
Obecnie spałem w głównej sypialni ale zdecydowaliśmy przerobić ją na pokój dziecięcy.
Courtney na mnie spojrzała kiedy włączyłem lampę i siadałem na szafce nocnej.
- Gdzie są wszyscy ? - zapytała.
Chaz, Ryan, Hannah, moja mama, tata, macocha i przyrodnie rodzeństwo przyszli tutaj by odwiedzić Courtney.
- Właśnie poszli - wyszeptałem.
- Zasnęłam przy nich, czyż nie ?
- Yeah - zachichotałem.
Ziewnęła.
- Próbowałam nie zasnąć.
- Oni rozumieją - zapewniłem ją - Tak w ogóle, to potrzebujesz wypoczynku, dla dziecka.
Pocałowałem jej brzuch.
Courtney wyciągnęła rękę i przejechała nią po moich włosach.
- Co jest nie tak ? - zapytała.
Spojrzałem na nią, marszcząc brwi.
- Co masz na myśli ? - zapytałem.
- Mogę powiedzieć, że coś Cię przytłacza.
Westchnąłem.
Nie byłem pewien jak odpowiedzieć na jej pytanie. Nie chciałem mówić, jej co Scooter powiedział, bo wiedziałem, że się tym wszystkim zdenerwuje i będzie myślała, że to jej wina.
Ale w tym samym czasie zawsze byłem dla niej otwarty. Teraz będziemy rodzicami, powinniśmy być ze sobą bardziej otwarci.
Byłem rozdarty.
Nie chciałem jej martwić, ale mimo to nie chciałem trzymać swoich myśli z dala od niej.
- Hannah powiedziała mi, że jesteśmy wszędzie w telewizji - powiedziała.
Skinąłem głową.
- Tak, ma rację.
- Justin - jej wielkie, brązowe oczy były pełne troski - Czy oni wiedzą o dziecku ?
Przygryzłem wargę.
- Cóż nie, nie do końca. Ale domyślają się - przyznałem.
Łzy zapełniły jej oczy.
- Są źli, prawda ?
Skinąłem niechętnie.
- Ale...
- Sprawiam, że tracisz swoją karierę ! - Courtney płakała, przerywając mi - Justin, wiedziałam, że to się stanie ! Powinnam była odejść, zanim wpadli na coś. Może nie jest jeszcze za późno...
Nie mogłem dojść do słowa kiedy Courtney błądziła na krawędzi mądrości.
- Nie, nie ! - powiedziałem głośniej niż miałem w zamiarze.
Courtney spojrzała na mnie zaskoczona moim agresywnym tonem.
Westchnąłem głośno.
- Kochanie, media jeszcze nic nie wiedzą. Naprawdę, tylko Scooter był zdenerwowany, ale wszystko będzie dobrze.
- I jesteś tego na 100% pewien ? - zapytała.
Jej oczy mówiły mi, że znała odpowiedź.
Przełknąłem ciężko ślinę.
- Cóż, nie, ale...
- Żadnego ale Justin. Pracowałeś bardzo ciężko by wcielić swoje marzenia w życie. Nie możesz tego wszystkiego porzucić !
- Cały czas mówisz o swoich marzeniach, ale co z Twoimi ? Chcesz być profesjonalną tekściarką, ale porzuciłaś to marzenie. Dlaczego nie pozwolisz mi zrobić tego samego ?
- Bo ty tego nie chcesz,Justin ! Jesteś gotów to zrobić..i jestem za to wdzięczna, ale ty tego nie chcesz. Chcesz wciąż być gwiazdą pop !
- Tak samo jak ty wciąż chcesz być tekściarką - twierdziłem.
- Ale również zawsze chciałam być mamą. Jak byłam małą dziewczynką tęskniłam za matczyną miłością i zawsze mówiłam, że kiedy dorosnę, chcę być mamą - powiedziała szczerze.
- Też chciałem mieć dzieci - podkreśliłem.
- Tak, ale najpierw chciałeś trochę pożyć jako celebryta, zanim spełnisz ten punkt.
Utknąłem.
Courtney mówiła prawdę.
Kocham dzieci i kocham myśl o posiadaniu własnego, ale naprawdę, naprawdę lubiłem być gwiazdą popu. Lubię widzieć moją twarz na bilbordach i magazynach. Lubię słyszeć moje piosenki w radiu i śpiewać dla kilku tysięcy krzyczących fanów. Lubię dawać wywiady i tworzyć reklamy. To kształtuje moją osobowość.
- Chcę być częścią życia naszego dziecka, Courtney - powiedziałem.
Westchnęła.
- Jest późno, oboje jesteśmy zmęczeni. Możemy dokończyć tą rozmowę kiedy indziej. Idę wziąć prysznic.
Wyszła z łóżka i pogrzebała w szufladzie od komody.
Wzięła swoją piżamę i opuściła pokój.
Usłyszałem kiedy zaczęła brać prysznic.
Uderzyłem pięścią w szafkę nocną w frustracji. Wstałem z łóżka i poszedłem na dół po schodach.
Wyszedłem tylnymi drzwiami i skierowałem się w stronę lamp na werandzie.
Poszedłem do mojego koszykarskiego kosza.
Rzuciłem piłkę tak mocno jak mogłem w tablicę starając się wrzucić ją do kosza.
Pudło.
Spróbowałem znowu i znowu i znowu, za każdym razem pudłując.
- Ugh ! - krzyknąłem.
Odbiłem piłkę od chodnika i zacząłem biec w stronę obręczy od kosza i uderzyłem w sieć.
Zamknąłem oczy i położyłem się na ziemi, oddychając mocno.
Walczyłem z wściekłymi łzami.
Nienawidzę siebie.
Nienawidzę tego, że się nie kontroluję.
Nienawidzę tego, że nie mogę powiedzieć Courtney, że jeśli moja kariera się skończy nie będę mógł w pełni zapewnić opieki jej i Baby Bieber.
Nienawidzę tego, że nie mogę jej zapewnić, że jeśli zatrzymam karierę, będę mógł być z nią w każdym momencie.
Usłyszałem dźwięk odbijanej piłki i tam spojrzałem.
Widziałem Ushera, który wykonał perfekcyjny rzut i trafił do kosza.
Spojrzał na mnie.
- Co ty tutaj robisz ? - zapytałem, wciąż ciężko dysząc.
- Byłem w sąsiedztwie i pomyślałem, że wpadnę - odpowiedział, siadając obok mnie.
Przez chwilę oboje siedzieliśmy w ciszy.
Nie wiedziałem co mu powiedzieć i tak naprawdę nie byłem do końca pewien czy chcę wiedzieć co do niego powiedzieć.
Usher oczywiście to zauważył, bo przerwał ciszę.
- Słyszałem, że Courtney była w szpitalu - spojrzał na światło pochodzące z sypialni - Jak ona się czuje ?
- Dobrze - powiedziałem.
- To dobrze.
Westchnąłem - Wiesz, że ona jest w ciąży,prawda ?
Skinął głową.
- Scooter mi powiedział.
Spojrzałem na niego.
- Scooter powiedział, że moja kariera może być skończona. Że dziecko może wszystko zrujnować, że byłem głupi sprawiając, że zaszła w ciąże.
- Powiedział to wszystko ?
Skinąłem głową.
- Zgadzasz się z tym ?
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem, myślę, że on zna się na biznesie lepiej niż ja.
- To prawda - powiedział Usher.
- Co o tym myślisz ?
- O tym, że sprawiłeś, że Courtney jest w ciąży, czy o Twojej karierze ?
- Oba.
- Cóż, nie sądzę, że zajście w ciąże Courtney jest sprawą, która powinna obchodzić mnie lub kogokolwiek innego...
- Tak samo myślę - powiedziałem.
- Nie dałeś mi skończyć - Usher zaznaczył.
- Mów dalej - westchnąłem.
- Dzięki - zachichotał - Nie sądzę, że to powinno kogoś obchodzić, ale takie jest bycie sławnym. Nie masz prywatnego życia, każda rzecz, którą wykonasz może doprowadzić Twoją karierę do niebezpieczeństwa i posiadanie dziecka przed ślubem jest zdecydowanie jedną z tych rzeczy, które mogę doprowadzić Twoją karierę do końca, szczególnie jeśli zatrzymasz dziecko.
Przebiegłem dłonią po włosach.
- Więc mówisz mi, że jeśli bym porzucił Courtney lub zmusił ją do aborcji, nic z tego by się nie stało ? - zapytałem.
- Cóż, jeśli byś to zrobił nikt nie dowiedziałby się o dziecku, więc tak - przerwał - Ale wciąż musisz wiedzieć, że ta świadomość zjadła by Cię żywcem.
- Moja świadomość nadal zjada mnie żywcem - powiedziałem - Jestem strasznie zmartwiony tym, że nie będę dobrym żywicielem. Nawet nie mam wykształcenia. Nie mogę dopuścić do utraty kariery.
Usher skinął.
- Scooter ma wszystko dobrze obmyślone - powiedziałem - W zasadzie powiedział mi, że szuka mojego wymiennika.
- Wiesz, on nie jest jedynym managerem na świecie - skomentował Usher - Mam parę kontaktów. Zobaczę co da się zrobić.
- Naprawdę ?
Skinął głową.
- Dzięki, stary - uśmiechnąłem się.
- Ale nic nie obiecuję - ostrzegł.
- Wiem, ale przynajmniej dałeś mi trochę nadziei.
- Nieważne co się stanie J.B nie zapomnij o swoich priorytetach - powiedział - Bo czy będziesz gwiazdą popu czy nie, nadal będziesz chłopakiem Courtney ojcem tego dziecka. Courtney kocha Cię za to kim jesteś, nie za pieniądze.Tak długo jak będziecie razem, to jedyne co się będzie liczyło.
- Mam nadzieję - westchnąłem.
- Ja to wiem - Usher ścisnął moje ramię - Porozmawiamy jutro.
- Okej - powiedziałem, odprowadzając go do jego samochodu - Jeszcze raz dziękuję.
Słyszałem, że Courtney woła moje imię.
- Tu jestem - odpowiedziałem.
Widziałem w mroku postać poruszającą się w naszą stronę.
Kiedy była bliżej zauważyłem, że to Courtney.
Owinęła swój kąpielowy szlafrok mocnej naokoło siebie.
- Och, tutaj jesteś - powiedziała.
- Hej, Courtney - powiedział Usher.
- Hej - uśmiechnęła się.
Ścisnąłem ją mocno, przyciągając bliżej siebie.
- Na zewnątrz jest chłodno, przeziębisz się - powiedziałem.
- Martwiłam się - odpowiedziała tuląc się do mnie - Nie wiedziałam czy coś Ci się nie stało.
Usher mrugnął do mnie porozumiewawczo 'Jedyne co ją obchodzi to bycie z Tobą'
Zignorowałem go i zwróciłem swoją uwagę na Courtney.
- Przepraszam. Powinienem powiedzieć Ci, że wychodzę na zewnątrz - powiedziałem - Ale lekarze mówili, że nie możesz się przemęczać.
- Ma rację - powiedział Usher - Potrzebujesz wypoczynku. Chyba nie chcesz by coś się stało z waszym kochanym dzieckiem.
Courtney się zarumieniła.
Usher się uśmiechnął.
- Porozmawiamy jutro, Justin - powiedział - Pa Courtney i wejdź do środka.
Zaśmiała się.
- Wejdę, pa.
Oboje pomachaliśmy i zaprowadziłem Courtney do środka.
~*~
Obudziłem sie słysząc głos Courtney.
- Justin ?
- Hmm ?
Powoli otworzyłem oczy i skupiłem się na niej. Już wstała i była ubrana.
- Wszystko dobrze ? - zapytałem.
Skinęła.
- Chciałam Ci tylko przypomnieć, że wybieram się na zakupy po rzeczy dla dziecka z Twoją mamą, Erin i Hannah - powiedziała.
- Och, dobrze - powiedziałem, wychodząc z łóżka.
Wziąłem mój portfel i wyjąłem plik kart kredytowych.
- Tutaj - podałem jej - Miłej zabawy.
- Nie mogę tego wziąć - powiedziała - Justin wiesz, że nie musisz się czuć zobowiązanym by dawać mi te rzeczy. Ty mi wystarczysz
- Tak, ale nadal, weź je. Idź, zabaw się - nalegałem.
Mogę powiedzieć, że chciała zaprotestować, więc pocałowałem ją w policzek.
- Po prostu je weź - szepnąłem do jej ucha.
Uśmiechnęła się.
- Będę później. Och i Usher dzwonił. Powiedziałam mu, że oddzwonisz.
- Okej, dzięki. pa, kochanie - powiedziałem.
- Pa - uśmiechnęła się - Kocham Cię.
- Też Cię kocham - powiedziałem - Bądź ostrożna.
- Będę - obiecała.
Usłyszałem trąbienie samochodu i wybiegła z pokoju.
Wyjrzałem przez okno i pomachałem do mojej mamy, która była na miejscu kierowcy.
Patrzyłem dopóki Courtney była bezpieczna w aucie po czym wyjechały z podjazdu.
Przynajmniej Courtney będzie miała dzisiaj trochę zabawy kiedy ja będę u Ushera i będę się martwił o naszą stabilizację finansową w przyszłości.To sprawiało mi komfort, że nie wiedziała o rzeczach związanych z pieniędzmi, ale ona zasługuje na wszystko co najlepsze.
Wziąłem krótki prysznic i ubrałem czerwoną bluzę, jasne jeansy i czerwone supry.
Zszedłem na dół po schodach i zrobiłem Pop-Tart* w tosterze.
Odłączyłem mój telefon od ładowania i przejechałem po kontaktach.
Wyszukałem imię Ushera i nacisnąłem przycisk wybierania.
Przycisnąłem telefon do ucha kiedy dawał sygnał.
- Halo ? - odpowiedział.
- Hej, Usher.
- Justin,co tam ?
- Nic specjalnego. Courtney mówiła, że dzwoniłeś - powiedziałem, wyjmując moje truskawkowego Pop-Tart z tostera.
- Tak, udało mi się porozmawiać ze Scooterem i myślę, że powrócił do zmysłów - powiedział Usher.
- Naprawdę ? - zapytałem z nadzieją gryząc tarta.
- Tak, był w stanie wypracować coś z Island Def Jams, i jeśli zrobisz konferencję prasową, oni Cię zatrzymają.
- Konferencja może sprawić bałagan, ale to nie tak źle. Brzmi dobrze, dla mnie - powiedziałem.
- Tak, po tym mają zamiar wysłać Cię na cztero miesięczną trasę.
Upuściłem Pop-Tart.
- Cztery miesiące ?! - zawołałem.
- Yeah.
- Nie mogę tego zrobić !
- Czemu nie ? - zapytał.
- Mam zostawić Courtney na cztery miesiące ! W tym czasie jak wrócę ona będzie w siódmym miesiącu ciąży !
- Och, tak. Cóż..uch, może mógłbyś zabrać ją ze sobą ? - zasugerował.
- Nie sądzę - westchnąłem - Mogę o tym pomyśleć ?
- Tak, pewnie - powiedział - Zadzwoń do mnie kiedy zadecydujesz.
- Okej, pa.
- Pa.
Wcisnąłem przycisk kończący rozmowę i schowałem głowę w dłoniach.
Cztery miesiące ? To jest tak dużo czasu..zostawić Courtney samą. Nie może zostać ze swoimi rodzicami. Nie będę mógł widzieć przez cztery miesiące jak rośnie dziecko.
Ale też, jeśli stracę karierę zajmie to około dwa lata by skończyć szkołę, a następnie co najmniej dwa lata jakiejś szkoły technicznej zanim mogę dostać przyzwoitą pracę. Ale byłbym z Courtney przez cały ten czas.
Cztery lata z Courtney albo cztery miesiące bez niej ?
Westchnąłem.
Nie chciałem tego robić i obie opcje przerażały mnie na śmierć.
Jak do cholery doszedłem do punktu, w którym musiałem podjąć taką dorosłą decyzję w wieku zaledwie szesnastu lat ?
Boże pomóż mi.
~*~
*Pop-Tart - przekąska
Justin i co ty zrobisz ? :o
Tak oto jest 12. Mam nadzieję, że się spodoba, jest bardzo późno, przepraszam, ale nie miałam dostępu do laptopa..
Jest już ponad 11.000 wyświetleń..wow, bardzo dziękuję za każde wyświetlenie i za każdy pozostawiony komentarz, dziękuję za motywację i za to że jesteście, bardzo was kocham ziomeczki !!! Hyhy #smiling :)
Nie wiem kiedy następny, ale będę starała się jak mogę by był najszybciej :)
Kocham @Danger_Loverr
Jeśli chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach na Twitterze, zapisz swój nick w komentarzu tutaj ---> KLIK
Cudowny, jak zawsze <3 Zapraszam do mnie:) http://a-b-w-y-bieberfanfiction.blogspot.com/ Czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńjak zwykle genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńO M G . Kochaam to opowiadanie <333 Naprawdę świetne !! :>
OdpowiedzUsuńP.s. zapraszam do sb :>
tlumaczenie-the-flirting-game.blogspot.com
Świetny rozdział. <33
OdpowiedzUsuńJak zawsze ekstra,ciekawe co Justin zdecyduje......czekam na nn @mrsBieber1301 <3
OdpowiedzUsuńŚwietne xoxoxoox
OdpowiedzUsuń