***Justin***
- Dobrze moi drodzy! Mamy małą zmianę w harmonogramie. Jest trochę usterek które musimy naprawić zanim wejdziemy na żywo, więc zajmij się w tym czasie fanami, dobrze?- Pewnie Scooter, nie ma problemu - skinąłem głową. Mój głos niczego nie pokazywał, ale tak naprawdę bałem się.
Byłem łamaczem nastoletnich serc. Moją pracą było sprawienie by dziewczęta omdlewały na mój widok i marzyły o wyjściu za mnie. Dlatego zawsze utrzymywałem mój związek z Courtney w tajemnicy. Nie dlatego, że nie chciałem by świat wiedział o miłości mojego życia, ale dlatego że nie chciałem poddawać jej naciskom nienawiści która z pewnością by nadeszła wraz ze świadomością, że była ona moją dziewczyną.
- Jesteś gotowa? - zapytałem jej.
Jej twarz wyrażała spokój i swobodę, ale jej brązowe oczy mówiły mi, że była zdenerwowana. Bez wątpienia odziedziczyła swoje umiejętności ukrywania uczuć z konieczności. Jestem pewien, że ciężko jej było dorastać w publicznym politycznym świecie.
Pocałowałem ją delikatnie w czoło, a ona westchnęła.
- Zróbmy to - sapnęła.
Ścisnąłem jej dłoń i odetchnąłem głęboko i oboje przeszliśmy przez ogromne, podwójne drzwi.
Weszliśmy do pomieszczenia zapełnionego przez media i ku mojemu zaskoczeniu--fanów.
Fotografowie i Beliebers natychmiast wyjęli swoje aparaty i zaczęli robić zdjęcia jak szaleni. Moglibyście wziąć nas za prezydenta Obame lub coś takiego. Oboje uprzejmie się uśmiechnęliśmy i pomachaliśmy.
- Justin! Courtney! Tutaj! - Courtney i ja obróciliśmy się i zobaczyliśmy wysoką dziewczynę z blond lokami, stojącą w kącie, w odstępie od fanów. Ona i mała dziewczyna, która wyglądała dokładnie jak ona ubrane były w fioletową koszulkę z napisem "I <3 Jourtney"--cokolwiek to znaczy.
Courtney spojrzała na mnie, a ja skinąłem głową.
Uśmiechnęła się zbliżając się do nich. Widać było że mimo jej nieśmiałego usposobienia odziedziczyła jakieś polityczne umiejętności by docierać do ludzi.
- Gracie - dziewczynka pospiesznie szepnęła.
- Joy - jej mama odezwała się.
- Piękne imiona! Ja jestem Courtney, a to jest Justin - wskazała na mnie, a ja zachichotałem.
- Wiemy! - uśmiechnęła się - Kochamy was - spojrzała na mnie - Obojga. Naprawdę. Jourtney to najsłodsza para na świecie!
- Och, więc to oznacza to co macie na koszulkach? - zapytałem.
Spojrzała w dół na swoją koszulkę i pokiwała głową - Tak, kiedy złączy się ze sobą Courtney i Justin powstanie Jourtney.
- Coś jak "Brangelina"? - Courtney zapytała lekko przechylając głowę na bok.
Joy skinęła - Uhm, to słodkie, prawda?
Courtney uśmiechnęła się - Kreatywne.
- Czy ja i Gracie możemy zrobić sobie z wami zdjęcie? - wyjęła aparat.
- Oczywiście - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
Courtney i ja przybliżyliśmy się do nich i wyciągnąłem aparat.
- Wszyscy gotowi?
Skinęły głowami.
Policzyłem do trzech i zrobiłem zdjęcie.
- Podoba się wam? - zapytałem i pokazałem im zdjęcie.
- Jest idealne - Joy uśmiechnęła się, a jej oczy wypełniły się łzami - Chciałam żebyście wiedzieli, że wspieram was w każdej sytuacji. Miałam tylko 15 lat kiedy zaszłam w ciąże z Grace. Mój chłopak mnie zostawił i wiele ludzi patrzyło na mnie z odrazą, jesteście dla mnie inspiracją.
Courtney bardzo mocno ją przytuliła - Nie, to TY jesteś inspiracją dla nas - powiedziała do niej - Mam nadzieję, że uda mi się być taką jak ty.
- Dziękuję - Joy się uśmiechnęła - Cieszę się, że mogłam was poznać.
- My też się cieszymy - powiedziałem.
- Cześć! - Courtney ostatni raz przytuliła Joy i Grace, a one zajęły miejsca przed konferencją prasową, która właśnie miała się zacząć.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się - To dlatego tak kochasz to co robisz, prawda? - zapytała.
Skinąłem - Nie ma nic wspanialszego niż sprawianie, że czyjś dzień staje się lepszy.
Delikatnie się uśmiechnęła, a potem skupiła swoją uwagę na fanach "Jourtney" którzy się zebrali.
Uśmiechaliśmy się, robiliśmy zdjęcia, rozmawialiśmy z tak wieloma jak tylko mogliśmy, do czasu aż Scooter oznajmił, że musimy wrócić za kulisy, bo konferencja prasowa niedługo się zacznie.
Poczułem jak mój żołądek znów się ściska. Może i mieliśmy poparcie kilku fanów ale co z resztą Beliebers i mediami? Co oni pomyślą?
Przełknąłem ślinę i pomachaliśmy fanom na pożegnanie po czym wróciliśmy za kulisy gdzie zebrała się moja własna publiczność, mama, tata i dziadkowie.
- Cześć wam! - powiedział Scooter kiedy nas zobaczył - Zaczynamy za pare minut ale najpierw powinniście z kimś pogadać, czeka w garderobie Justina.
- Naprawdę? - zapytałem.
Skinął głową.
Spojrzałem na Courtney ale jej twarz odzwierciedlała moją, zagadkowe spojrzenie, wchodziliśmy na górę, przez hol aż do garderoby.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dwie nieznajome twarze, ale Courtney zaparło dech ze zdziwienia.
- Gramps? Mimi? - zapytała - Co wy tu robicie?
Uśmiechnęli się gdy ją zobaczyli.
- Hej kochanie - powiedziała kobieta, którą Courtney nazwała Mimi. Jej ręce otworzyły się szeroko by Courtney ją uściskała. Była śliczną, szczupłą kobietą ubraną jak w latach 60-tych i na kobiętę z tych lat wyglądała. Utrzymywała atmosferę bogactwa, ale i życzliwości.
- Jak się miewasz? - zapytał mężczyzna, który prawdopodobnie był mężem Mimi. Wyglądał na podobny wiek co Mimi. Był wysoki, przystojny i muskularny jak na meżćzyznę z swoim wieku. Pachniał miętową gumą do żucia i kawą. Jego oczy uśmiechały się kiedy mówił.
- Całkiem dobrze - Courtney przytuliła ich obu, a łzy wypełniły jej oczy kiedy się uśmiechnęła - Nie mogę uwierzyć, że tu jesteście! Och i gdzie moje maniery - zachichotała - To mój chłopak, Justin. Justin to moi dziadkowie Ethan i Eleanor Sparks - jej oczy świeciły się jakby stała przy choince. Dobrzey było widzieć kogoś z jej rodzicy kto dla odmiany sprawiał, że była szczęśliwa.
- Miło państwa poznać - potrząsnąłem ręką jej dziadka.
- Dobrze opiekowałeś się moją wnuczką? Nie muszę tego sprawdzać, prawda?
- Tak, proszę pana. To znaczy, nie, proszę pana - zająknąłem się.
Courtney się uśmiechęła - Nie martw się dziadku, jest dla mnie dobry - zachichotała.
- On tylko sobie żartuje - powiedziała jej babcia i mnie przytuliła.
- Oh - sapnąłem.
- Ma rację, tylko żartowałem - zaśmiał się - Też miło Cię poznać synu.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Poznaliście już reszte? - Courtney zapytała.
- Oh tak - Eleanor skinęła głową - Wszyscy są bardzo mili.
- Powiedziałem Twojemu dziadkowi, że powinniśmy wybrać się razem na ryby - Ethan zwrócił się do mnie.
- Jestem pewien, że jest zachwycony - kiwnąłem głową.
Courtney ponownie się uśmiechnęła, a następnie ponownie ich przytuliła - Skąd wiedzieliście, że tu jestem?
- Cóż, Twój dziadek miał grać w turnieju golfowym, ale zobaczył ten okropny reportaż w Entertainment Tonight i dowiedzieliśmy się, że dziś ma być konferencja prasowa - urwała - Czy to prawda? Jesteś w ciąży?
Courtney przygryzła wargę i spojrzała w dół ze wstydem po czym lekko pokiwała głową - Jesteś zła Mimi?
- Nie - jej babcia pokręciła przecząco głową - Trochę rozczarowana, ale nie jestem zła - uśmiechnęła się czule.
- A ty dziadku? - Courtney zapytała.
- Jeszcze nie oszalałem. Dzieci są darem od Boga! Nie można być w takiej sytuacji złym - powiedział - Tak naprawdę to jestem z Ciebie dumny.
- Dumny? - Courtney powtórzyła za nim.
Skinął głową.
- Tak, jestem z Ciebie dumnym za bycie tak odpowiedzialną - powiedział - I z Ciebie też, za bycie przy niej - powiedział do mnie.
Oboje uśmiechnęliśmy się z wdzięcznością.
- Dziękuję wam, nawet nie macie pojęcia jak wiele to dla mnie znaczy.
- Jestem zdziwiona, że Twoi rodzice nam nic nie powiedzieli - Mimi powiedziała.
Courtney przełknęła ślinę - Tak, um, oni nas nie wspierają w tym wszystkim.
- Co masz na myśli? - dziadek zapytał.
- Nie chcą mieć z nami nic wspólnego - Courtney westchnęła - Wyrzucili mnie z domu.
- Oh, moje biedactwo - Mimi zagruchała - Powinnaś była do nas zadzwonić. Wiesz, że wzięlibyśmy Cię do siebie.
- Nie pozwolili mi.
- Widzę, że będę musiała poważnie porozmawiać z moim synem - Mimi pokręciła głową - Już się nie martw, Mimi tu jest. Mam zamiar Cię rozpieszczać tak jak zawsze to robiłam.
Dziadek zachichotał - Jestem pewien, że czekają tam na was.
- Oh, racja, prawie zapomniałam - Courtney pokiwała głową.
~*~
Drogi Boże
Dziękujemy za każde dane nam błogosławieństwo. Dziękujemy za pozwolenie dziadkom Courtney dotrzeć tutaj bezpiecznie i bardzo chcemy dołączyć ich do naszej wielkiej i świetnej rodziny.Ojcze, prosimy Cię abyś był z Justinem i Courtney kiedy zmierzą się twarzą w twarz z ostrą krytyką ze strony świata. Pomóż im być światłem dla Ciebie i po prostu daj im niezbędną wiedzę oraz słowa, które mają wypowiedzieć.
W imię Ojca i Syna, Amen.
Moja mama zakończyła modlitwę.
- Amen - wszyscy powtórzyliśmy.
- Dobrze kochani! - Ry Good przemówił - Leggo!
Courtney i ja wzięliśmy głębokie oddechy i wyszliśmy na scenę gdzie teraz światła i kamery były włączone, a wszystko było już gotowe do konferencji.
Usiedliśmy przy długim stole i ustawiliśmy nasze mikrofony.
- Jak się macie? - zapytałem.
Po całej sali rozległa się mieszanina głosów "dobrze" i "fajnie".
- Świetnie - Courtney się uśmiechnęła - Widziałam wiele konferencji prasowych ale w żadnej tak naprawdę nie uczestniczyłam. Więc jeśli moglibyście mi trochę pomóc byłoby świetnie.
Natychmiast mogłem powiedzieć, że słodka osobowość Courtney urzekła dziennikarzy - szczególnie tych płci męskiej.
- Oczywiście Courtney - wysoki mężczyzna, który wyglądał na Włocha powiedział - Moje pierwsze pytanie jest dosć proste, czy plotki są prawdziwe?
- Jakie plotki? - Courtney zapytała z nieśmiałym uśmiechem.
- Jesteś w ciąży? - sprostował.
- Tak, jestem - skinęła głową.
Kolejny reporter podniósł rękę w górę.
Courtney zwróciła swoją uwagę w jego kierunku.
- Cześć - uśmiechnęła się.
- Witaj Courtney, jak się masz?
- Dobrze, dziękuję. A ty?
- Też, um moje pytanie to: Jak się poczułaś kiedy odkryłaś, że jesteś w ciaży? Byłaś przestraszona, zdenerwowana czy co?
- Cóż, moją pierwszą reakcją było niedowierzanie. Mówiłam, niemożliwe Hosea! - odpowiedziała i wszyscy się zaśmiali, nawet ja - Ale wiecie, po szoku jaki wtedy przeżyłam chyba nie było konkretnej emocji, która ze mnie emanowała. To był po prostu gazylion różnych emocji na raz. Nie byłam pewna czy się śmiać, płakać czy krzyczeć.
Pare osób zaczęło podnosić ręce w górę by zwrócić uwagę Courtney.
- Teraz pan w przepoconym swetrze Chicago Cubs - Courtney wyszczerzyła zęby.
- Tym razem wygrają World-Series - zaśmiał się.
Uśmiechnęła się - Ciągle tweetuje do nich żeby Never Sau Never było ich piosenką przewodnią, ale nie słuchają!
Tłum znów się zaśmiał, a ja nie mogłem być z niej bardziej dumny. Była piękna i idealna w każdy sposób.
Moje oczy wylądowały na jej pustej, lewej dłoni. Wiedziałem, że tu i teraz chciałem by była moją żoną. Nie obchodzi mnie, że mamy tylko po 16 lat, chcę by była tylko moja na zawsze.
- Mówię serio! - zaśmiała się - Jakie jest Twoje pytanie?
- Wiele fanów mówiło o Tobie rzeczy jak "Oh ona chce tylko pieniędzy Justina" lub "Powinna wykonać aborcję" czy to Ci przeszkadza?
- Um, staram się to ignorować, ale wiecie, to trudne. Myślę, że ludzie często uważają, że celebryci mają kuloodporny umysł czy coś, ale to nie jest prawda. Wciaż jestem człowiekiem, jeśli mnie potniesz będę krwawić, jeśli zranisz moje uczucia będę płakać. Więc, to trudne słuchać jak ludzie mówię złe rzeczy o Tobie i kłamią i być przy tym spokojnym. Ale wiem, że fani Justina kochają go i zrobią wszystko by go chronić. To jest coś wspaniałego i nic nie możesz poradzić, tylko to uszanować.
- Nie uważasz, że ich "ochrona" jest trochę przesadna?
Courtney wzruszyła ramionami - W większości przypadków Beliebers były dla mnie miłe.
Mężczyzna usiadł i patrzył jakby był w lekkim osłupieniu. Miał oczywiście nadzieję, że uda mu się skłonić ją do powiedzenia czegoś, czego będzie później żałować.
Courtney wybrała kolejnego dziennikarza, wysoką czerwono-głową panią.
- Cześć Courtney, ładna fryzura.
- Dziękuję.
- Mimo, że jesteś nowa w świecie celebrytów dla niektórych ludzi, wielu z nas śledziło kariere Twoich rodziców i wiemy, że nie jesteś całkiem obca mediom. Czy było Ci trudno dorastać w tak nagłośnionym świecie? Czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczaiłaś? I czy pomogło Ci to w przygotowaniu się do całej tej uwagi, którą masz teraz?
- To dobre pytanie - powiedziała Coirtney - A więc, byłam szczęśliwa, że kamery skierowane są na moich rodziców, a nie na mnie, ale wciąż, to zdecydowanie nie było łatwe. Szczególnie, gdy miałam jakieś 10 lat i byłam całkowicie niezdarna, paparazzi mieli uciechę z robienia mi zdjęć kiedy upadałam - zachichotała z reporterami - Ale nie jest tak, że się do tego przyzwyczajasz, akceptujesz to, ale nigdy się nie przyzwyczajasz. Niektórzy ludzie sa jak "Oh, po prostu to ignoruj" ale ciężko jest ignorować lampy błyskowe! - uśmiechnęła się - A co do tego czy pomogło mi to czy nie przygotować się do tego co jest teraz, to tak jak powiedziałam, nigdy nie można dostosować się do szalonych paparazzich.
Kobieta skinęła głową i usiadła notując - Justin jeśli nie masz nic przeciwko mogłabym zadać pytanie również Tobie?
- Słucham - uśmiechnąłem się szeroko.
- Czy jesteś podekscytowany byciem tatą? - zadała pytanie - I wolałbyś chłopca czy dziewczynkę?
- Oczywiście! - wyszczerzyłem zęby w wielkim uśmiechu - Wiem, że to wymaga wiele ciężkiej pracy, ale jestem naprawdę naprawdę nie mogę się już doczekać! I uh, nieważna jest dla mnie płeć dziecka, chcę tylko, aby on albo ona było zdrowe. Będę szczęśliwy jeśli będę miał małą księżniczkę lub małego mnie, będzie super i tak i tak.
Wybrałem kolejną dziennikarkę, niską, nastoletnią brunetkę.
- Jak tam? - zapytałem.
Uśmiechęła się nerwowo - Nic takiego. Um mógłbyś dać shou-outa dla Beliebers z Ameryki? - zapytała.
- Jasne, witajcie Amerykańscy Beliebers!
Zachichotała - Um i oczywiście, wielu młodych ludzi na Ciebie patrzy. Czy nadal czujesz, że możesz być wzorem do naśladowania?
- Nie sądzę, że można określić kto może, a kto nie być osobą godną naśladowania, ale wiesz, myślę, że ktoś taki kto bierze odpowiedzialność za swoje czyny i ogólnie stara się być dobrym człowiekiem. Wierzę, że będę się o to starał ale myślę, że to zależy od każdego z osobna, aby zdecydować czy się z tym zgadzają.
~*~
***Courtney***
Justin i ja odpowiedzieliśmy na kilka pytań, a godzinna konferencja prasowa dobiegła końca. Ku mojemu zdziwieniu, wszystko poszło dobrze, a pytania były dość proste i łatwo było na nie odpowiedzieć.- W porządku, czy są jeszcze jakieś pytania? - zapytał Justin.
W pokoju było tak cicho, że aż huczało w głowie.
- Po raz pierwszy...drugi - oczy Justina zbadały wzrokiem pokój - Okej, dziękujemy za poświęcenie czasu. Jesteśmy bardzo zadowoleni z rozmowy z wami!
- Dziękuję - uśmiechnęłam się zanim wstałam i podążyłam za Justinem w kierunku wyjścia.
- Zatrzymajcie się tutaj grzesznicy!
Odwróciłam się na dźwięk piskliwego głosu kobiety. Pani z szeroko otwartymi oczami i roztrzepanymi włosami stała przy drzwiach z grymasem na twarzy.
- JAK ŚMIECIE STAĆ TU WSZYSCY I ZACHOWYWAĆ SIĘ TAK JAKBY ICH ZACHOWANIE BYŁO W PORZĄDKU? POWINNIŚCIE SIĘ WSTYDZIĆ - krzyczała, wskazując na wszystkich w pokoju.
Spojrzałam na Justina tylko po to, aby zobaczyć jego zaniepokojoną twarz, skierowaną na oszalałą kobietę.
- Kim jesteś? - reporter zapytał, podsuwając jej mikrofon.
- Lane Baltimore - odpowiedziała - Wydałam mnóstwo pieniędzy, włożyłam swój czas i energię w charakter Biebera i to jest sposób w jaki się odwdzięcza? Pukając jakąś przypadkową dziewczynę, a następnie starając się mówić słodkie rzeczy by wybrnąć ze wszystkich kontrowersji? Nie sądzę! Moja córka jest wielką fanką, widzi Justina jako wzór do naśladowania i nie popieram tego, jak pozwala jej się staczać. Musi pamiętać co jest tutaj ważne.
- A co jest ważne? - reporter zapytał.
- Oczywiście, że fani! - pisnęła, obracając się w kierunku Beliebers siedzących w tłumie - Stworzyliśmy go, sprawiliśmy, że tu jest, a on pozwala tej dziwce to zrujnować!
- TAK! - krzyknęli chórem.
Cały pokój natychmiast obrócił się chaotycznie. Kenny pojawił się z tyłu i zaczął próbować uspokoić rozwścieczonych fanów, ale było już za późno. Łzy wypełniły moje oczy, jakbym stała zamrożona ze strachu i obserwowałam całą scenę, która właśnie miała miejsce. Nagle zaczęli zbierać rzeczy i rzucać nimi. Ignorowali policję i krzyczeli na Kennyego.
- Justin! Courtney! - głos Scootera wyciągnął mnie z transu - Tutaj!
Justin splótł nasze palce i zaczął starać się doprowadzić nas do drzwi, gdzie czekał na nas Scooter. Staraliśmy się wymknąć latającym obiektom.
Czułam zimny pot na całym moim ciele, próbowałam krzyczeć, anie nie wydobyłam z siebie nawet żadnych słów.
Justin pociągnął mnie za ramię, ale nie mogłam zrobić kolejnego kroku.
- Courtney, chodź - Justin zatrzymał się, gdy Lane pociągnęła za spust. Pchnął mnie za siebie by być trafionym przez pocisk i zwijać się na podłodze.
~*~
Boże co ta kobieta zrobiła, co z Justinem? :(
A więc przede wszystkim chciałabym podziękować wspaniałej @smiledbybiebs
za pomoc przy rozdziale, kc mocno!
Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na komentarze!
Za tydzień mam egzaminy, będziecie trzymać za mnie kciuki, misie?
Mam nowy user @hejkabizzle.
Jeśli chcesz być informowana/y o nowych rozdziałach, na twitterze, zapisz swój user tutaj ----> KLIK
OMB !! Co z Justinem ! Martwię się :(
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ! *.*
<3
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBOŻE CO ONA MU ZROBIŁA?!?!?!!?!?!!?!?!
OdpowiedzUsuńGenialny ! :)
OdpowiedzUsuńCałuje Ola :*
Czekam nn :D
Bardzo się cieszę, że dzielnie tłumaczysz to opowiadanie! Wiem jak trudne jest tłumaczenie, nawet jeśli bardzo się lubi język angielski. Co do rozdziału to jestem zła na tę kobietę! Jak ona śmie wchodzić, kiedy wszystko jest już tak pięknie, denerwować biedną dziewczynę w ciązy i podnosić ciśnienie?! A CI LUDZIE?! Tak to:och, ach, a potem jej przyznawali rację.. No nic, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń[crude-harry-styles.blogspot.com]
OMG *.* Świetny rozdział <3 Nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://you-have-to-believe-me.blogspot.com/
Opowiadanie o Caitlin, która straciła chłopaka. Ktoś go zabił. Justin jest jej przyjacielem, wspiera ją.
Pewnego dnia Caitlin widzi Austina na ulicy, ale przecież to nie możliwe. Przecież widziała go w trumnie, dotykała.
Czy chłopak na pewno nie żyje? Czy Justin ochroni ją przed nim? Czy to może demon chłopaka który ją prześladuje? Może sa to tylko jej urojenia? Czy miłość Justina i Caitlin przetrwa? Czy komuś coś się stanie?
Tłumacz proszę!
OdpowiedzUsuń