niedziela, 16 czerwca 2013

Prolog 2

~po raz kolejny, wspomnienia będą pisane kursywą, a to co nie będzie kursywą dzieje się w chwili obecnej~

***Courtney***
- Co masz na myśli, utknęłyśmy ? - zapytała Hannah kiedy siedziałyśmy po jednej stronie autostrady w zimna deszczową noc.
- Miałam na myśli to co powiedziałam, UTKNĘŁYŚMY. Ten głupi samochód po prostu przestał działać.
- Och, naprawdę ! To miała być impreza roku ! Każdy kto jest kimś w naszej szkole się tam wybiera, jestem najbardziej popularna, definitywnie powinnam tam, być - jęknęła.
- Więc może tak powinno być. Zostałaś uziemiona i było dobrze pomóc Ci się wymknąć z domu. Myślę, że możemy za to winić tylko nas same.
- Czy ty powiedziałaś, że Bóg nas karze ? - Hannah zapytała i spojrzała na mnie zaniepokojona.
- Nie, nie. Nie to powiedziałam - westchnęłam.
- Popatrz, jedyne co powinnyśmy zrobić to zadzwonić po kogoś i powiedzieć by nas stąd zabrał.
- Tak, tak. Dlaczego ja o tym nie pomyślałam ? - zapytała.
Hannah skierowała rękę w dół i włożyła ją w swoją torebkę zanim na mnie spojrzała.
- Cholera - mruknęła.
- Co się stało ? - zapytałam.
- Zupełnie zapomniała. Jestem uziemiona - powiedziała.
- Więc ?
- Więc nie mam mojego telefonu, moi rodzice go mają.
Zwęziłam oczy.
- Po prostu użyj mojego.
Podałam jej mój różowy telefon.
- Uh, Courtney - powiedziała - Bateria Ci padła.
- Co ?! - wrzasnęłam.
No po prostu cudownie, utknęłyśmy na drodze, po środku niczego bez telefonu komórkowego, świetnie.
- Co teraz zrobimy ? - zapytała Hannah.
- Myślę, że po prostu będziemy tu siedziały. Nie ma mowy, że wyjdę z samochodu, jest ciemno.
Siedziałyśmy z Hannah w zimnie jakieś 4 godziny. W tym czasie zasnęłyśmy.
Dźwięk uderzeń w szybę, wyciągnął mnie z mojego snu.
Spojrzałam na około zaspana zanim zsunęłam okno.
- Mogę Ci pomóc ? - zapytałam wpatrując się w faceta który miał płaszcz przeciwdeszczowy naciągnięty prawie na usta i czapkę prwie zakrywającą oczy.
- Raczej, czy ja mogę Ci pomóc - powiedział niepowtarzalnym głosem.
- Justin - powiedziałam - Co ty tu robisz ?
Nie widziałam go ani znim nie rozmawiałam od czasu kiedy poznaliśmy się na jego koncercie 3 miesiące temu.
- Jestem w mieście, mam tu jeszcze inny występ - powiedział wskazując na jego Tour Bus który był zaparkowany obok mojego samochodu.
- Kiedy zobaczyłem różowo czarny VW Bug przypomniałem sobie, że mówiłam, że masz taki...
- Czekaj, ty na prawdę zapamiętałeś jak mówiłam Ci co dostałam na urodziny ? - zapytałam przerywając - Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem.
- Tak - powiedział - Po prostu musiałem sprawdzić czy to ty. Niech zgadnę, zabrakło Ci benzyny ?
- To aż tak oczywiste ? - zapytałam.
- Cóż, nie mogę znaleźć innego powodu dla którego siedziała byś na poboczu drogi w nocy. - zachichotał - Możesz zablokować samochód i zostawić tutaj. Zabiorę Cię do hotelu ze sobą, a ty będziesz mogła wrócić tu później i zabrać samochód.
- Nie musisz tego robić - powiedziałam - Mogę po prostu pożyczyć Twój telefon i zadzwonić po rodziców, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Hmm..nie mam nic przeciwko, ale chciałbym Ci pomóc.
- I pomożesz - nalegałam.
- Dobrze, ale obiecaj, że pozwolisz mi zabrać Cię na obiad.
- Masz na myśli randkę ? - zapytałam.
- Oczywiście - Justin się uśmiechnął.
- Okej, podoba mi się to - powiedziałam - Dobrze.
***
***Courtney***
Ta noc, ta jedna noc, gdy zabrakło mi benzyny i wpadłam na Justina Biebera od tego czasu zmieniło się moje życie. Dlaczego ? Bo mieliśmy umowę którą chcieliśmy wykonać.
Zadzwoniłam po rodziców, a oni po mnie przyjechali. Następnego wieczoru ja i Justin poszliśmy na randkę. Ta randka stała się następną i następną i następną, dopóki nie zostałam jego dziewczyną.
Zanim to wiedziałam, stałam się kimś więcej, stałam się matką jego dziecka, ale o tym małym szczególe nie wiedział i zamierzam utrzymać to tak jak jest.
Hannah i Ryan mówią, że źle robię utrzymując fakt, że jestem w ciąży przed nim, ale to jedyne rozsądne rozwiązanie, które mogłam wymyślić.
Justin ma swoją karierę o którą musi się martwić, próba pogodzenia tego z byciem ojcem to zbyt wiele. Nie mogę go o to prosić.
Rozejrzałam się po pokoju hotelowym upewniając się, że zabrałam wszystkie swoje rzeczy.
Wzięłam długopis, kartkę papieru i położyłam na stole. 
                                                                      
                                                                Drogi Justinie
Nie wiem od czego zacząć. Te ostatnie kilka miesięcy, które spędziliśmy razem były niesamowite. Jesteś świetnym facetem; najlepszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek miałam. Wiedz, że nie zrobiłeś niczego źle, na prawdę jesteś niesamowity. Po prostu zdecydowałam, że najlepszym wyjściem dla nas obojga będzie pójście własnymi drogami.
Proszę nie szukaj mnie. Dopiero pozbierałam myśli. Wiem, że to teraz nie ma sensu, ale zaufaj mi, to dla nas najlepsze rozwiązanie. Kocham Cię Justin Drew Bieber, teraz i na zawsze. Wiecznie Twoja, Courtney Sparks.

Przeczytałam list jeszcze raz, a łzy zebrały się w moich oczach. To była najtrudniejsza rzecz jaką kiedykolwiek musiałam zrobić. Zostawiałam chłopaka którego kochałam, ale wiedziałam, że nie mam innego wyjścia.
Zabrałam moją torebkę, rozejrzałam się po pokoju po raz ostatni, i wyszłam. Jechałam na dół windą do głównego holu.
- Courtney, tutaj.
Obróciłam się i zobaczyłam Ryan'a Butlera stojącego w drzwiach.
- Hej - powiedział - Pozwól mi sobie z tym pomóc.
Ryan wziął mój podręczny bagaż i poprowadził mnie do samochodu. Położył moją torbę w bagażniku i otworzył mi drzwi od strony pasażera.
- Dzięki.
Ryan skinął posyłając mi mały uśmiech.
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić ? - zapytał patrząc na mnie kątem oka wyjeżdżając na autostradę
Skinęłam - To najlepsze co mogę zrobić.
- Dlaczego ciągle tak mówisz ? zapytał - Na prawdę uważasz, że to najlepsze rozwiązanie, gdy to dziecko ma dorastać bez ojca ?
Westchnęłam - Ryan, Justin jest gwiazdą pop'u. On ma przed sobą całą karierę; udaną karierę. Nie chcę by z tego wszystkiego rezygnował.
- Więc, dokładniej; zdecydowałaś się podjąć te decyzję za niego.
- Jeśli bym mu powiedziała o dziecku, to by właśnie zrobił. Wiem to, on już jest takim typem faceta. Nie chciał by być tylko ojcem, chciałby być tatusiem.
- Może to prawda, ale Courtney czy to nie Justin powinien zdecydować ? To jest przede wszystkim jego kariera; jeśli chce ją postawić na drugim miejscu, a postawić na najwyższym szczeblu syna lub córkę, to co jest w tym złego ? - zapytał Ryan.
- Nie masz zamiaru mu powiedzieć, prawda ? - zapytałam.
Ryan pokręcił głową - Nie, to nie jest moja sprawa, choć uważam, że powinnaś mu powiedzieć. To , że ty jesteś w ciąży nie czyni Cię bardziej odpowiedzialną za dziecko od Justin'a . On ma prawo wiedzieć Courtney. To dziecko jest też częścią jego
- Wiem - powiedziałam, kiwając głową - Powiem mu..w końcu.
Ryan westchnął i zatrzymał się na lotnisku.
- Uważaj na siebie i dziecko - powiedział przytulając mnie - I zadzwoń jak będziesz na miejscu. Bo jeśli nie to będę się martwił.
- Zadzwonię - powiedziałam, przytulając go - Rozumiem dlaczego tak się martwisz o Justin'a. Jesteś świetnym przyjacielem.
- Ty też - powiedział, tuląc mnie po raz ostatni.
Odsunęłam się, wycierając łzę, która spływała po mojej twarzy.
- Zobaczę Cię jeszcze kiedyś ? - zapytał Ryan.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się .
- Court, nie dorastaj za szybko, dobrze ? Po prostu weź to jak jeden dzień w czasie. Wszystko będzie dobrze.
- Dzięki - powiedziałam.
Podniosłam swój bagaż i zaczęłam iść w stronę lotniska. Zatrzymałam się i obróciłam, zobaczyłam jak Ryan wciąż stoi przy swoim samochodzie i mnie obserwuje.
Pomachałam mu zanim weszłam na lotnisko. Położyłam dłoń na moim brzuchu.
- Dobrze, mały Bieber, teraz jesteś tylko ty i ja.
***
Spodziewaliście się tego ? :o
Courtney w ciąży, ciekawe czy Justin się dowie :)
Proszę powiedzcie co sądzicie o rozdziale w komentarzu, wystarczy cokolwiek, ale chciałabym wiedzieć :)
+ dziękuje za 65 wyświetleń, jesteście cudowni <3
@Danger_Loverr




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz