***Courtney***
Otarłam pot z czoła końcówką rękawa.
- Zamówienie ! - powiedziałam ustawiając papierową torbę na ladzie.
Porzuciłam szkołę i pracuję w McDonalds od zeszłego miesiąca by móc utrzymać dach nad głową.Rodzice wyrzucili mnie z domu od razu, gdy dowiedzieli się, że jestem w ciąży. Powiedzieli, że nie chcą się wstydzić za moją nieumyślność i że jeśli nie zgodzę się na aborcję, będę musiała zająć się wszystkim sama.
Oczywiście, nie chciałam zabijać własnego dziecka. Więc, teraz byłam zmuszona zająć się sama swoją córką lub synem. Ta myśl codziennie powodowała moje nocne pobudki.
Wiedziałam, że będę samotną matką, ale w mojej głowie wyobrażałam sobie, że rodzice będą mnie wspierać.
Nie spodziewałam się, że obciążą mnie całą odpowiedzialnością za mój błąd. Nie spodziewałam się nawet, że będą szczęśliwi z faktu, że jestem w ciąży, ale na pewno nie sądziłam, że będą chcieli mi to odebrać.
Kiedy stanęłam na miejscu do smażenia frytek, dostrzegł mnie mój szef Pan Watson.
- Panno Sparks, proszę się ze mną zobaczyć, zanim pani dziś skończy - powiedział.
Skinęłam.
Zerknęłam na zegarek, i zorientowałam się, że moja zmiana dobiegła końca.
To był szczęśliwy widok dla smutnych oczu.
Zaczęłam mieć poranne mdłości, a zapach smażonych frytek w oleju, nie do końca pomagał.
Obróciłam się by przekazać obowiązki innemu pracownikowi, a potem zaczęłam zbierać moje rzeczy i skierowałam się w stronę gabinetu szefa.
Zapukałam do drzwi zanim weszłam.
- Chciał mnie pan widzieć ? - zapytałam.
- Tak - pan Watson skinął - Usiądź.
Usiadłam na krześle na przeciwko niego.
- Jak wiesz, mamy teraz trudne sprawy finansowe. W związku z tym musiałem dokonać trochę cięć. Więc, spojrzałem na podania wszystkich pracowników i próbuję podjąć bardzo trudną decyzję, kto powinien zostać i kogo powinienem zwolnić. Kiedy czytałem Twoje podanie, zauważyłem, że masz tylko szesnaście lat, czy to prawda ?
Skinęłam niechętnie - Tak, prosze pana.
- Rozumiesz, że jeśli masz szesnaśćie lat jesteś nieletnia. Mam na myśli to, że muszę przestrzegać reguł prawa pracy dzieci. Nie wiem jak to przeoczyłem, prawdopodobnie dlatego, że byłaś taka dojrzała, ale aby pozostać w zgodzie z przepisami, będe musiał zmniejszyć Ci godziny.
- Ale proszę pana, pan nie rozumie, ja potrzebuje tych pieniędzy - zaprotestowałam.
Pan Watson spojrzał na mnie podejrzliwie - Czy ma pani jakieś problemy, panno Sparks ?
Spojrzałam w dół na podłoegę.
- Moi rodzice mnie wyrzucili - przyznałam niechętnie.
- Mogę zapytać, dlaczego ? - zadał mi pytanie.
Przełknęłam ślinę - Jestem w ciąży.
- Widzę - powiedział, a jego oczy się rozszerzyły.
- Proszę pana, staram się o siebie zadbać i zaoszczędzić pieniądzę dla dziecka by miało wszystko co najlepsze.
- A co z ojcem ? - zapytał - Czy on nie pomaga ?
- On nie wie o dziecku i tak jest najlepiej - wyjaśniłam prosto.
Pan Watson skinął - Moje serce jest z Tobą, ale muszę przestrzegać przepisów i zasad, które działają w tym miejscu. To nie byłoby fair gdybym płacił Ci więcej za taką samą pracę jaką wykonują inni pracownicy. Jakbym mógł ?
Wstał i zaczął chodzić po pokoju.
Po raz pierwszy mogę mu się dobrze przyjrzeć i zauważyłam, że nie był dużo starszy ode mnie. Prawdopodobnie miał ze dwadzieścia lal lub coś takiego. Był wysoki i przystojny. Miał ciemne brązowe włosy i przenikliwe mleczno-czekoladowe oczy, miały wspaniały kontrast z jego brązowo cynamonową skórą.
- Mam pewien pomysł - powiedział złączając palce - Co jeśli pracowałabyś jako moja sekretarka ? Wtedy mógłbym płacić Ci więcej niż teraz i nadal przestrzegał bym przepisów praw. Co o ty myślisz ?
- Sekretarka w McDonalds ? - zapytałam - Do czego potrzebna jest tu sekretarka ?
- Grupowa strona biznesu - wyjaśnił pan Watson - To zupełnie inna strona McDonalds o której większość ludzi nie ma pojęcia i szczerze mówiąc, nie mogę z powodzeniem działać w tym tylko na własną rękę. Według CV, masz wszystko czego wymaga to zadanie. Poza tym, to nie było by dobre w Twoim przypadku być na nogach cały dzień, a kiedy będziesz już miała dziecko, będziesz mogła zabrać ją lub jego ze sobą do pracy.
Dokładnie zastanawiałam się nad tym co mój szef powiedział. Prawdą było,że potrzebuję stałej pracy i myśl, że może mogłabym zabierać dziecko ze sobą do pracy była zadowalająca.
- Przyjmuję to - zgodziłam się - Dziękuje panie..
- Mów mi Jason - przerwał.
- Okej, dziękuje Jason.
- Cała przyjemność po mojej stronie panno..
Zatrzymałam go - Jeśli ja będę nazywała Cię Jason, nalegam byś ty nazywał mnie Courtney.
- Dobrze, Courtney - uśmiechnął się.
***Justin***
- Dobrze, panowie myślę, że na dzisiaj to wszystko - powiedział mój nauczyciel śpiewu.
Wypuściłem wdzięczne westchnienie szybko zbierając swoje rzeczy, usiadłem na kanapie w holu, czekając na limuzynę, która miała zabrać mnie z powrotem do hotelu.
- Hej J.B
Wyjrzałem znad mojego telefonu, widzac Usher'a stojącego na przeciwko mnie.
- Siema stary - powiedziałem na pół gwizdka.
- Co się stało ? - zapytał siadając obok mnie - Wyglądasz jakbyś był gdzieś indziej.
Wzruszyłem ramionami.
- Chcesz o tym pogadać ? - zapytał.
- Spieprzyłem Usher - powiedziałem patrząc na niego - Nie jestem pewien co zrobiłem, ale wiem, że spieprzyłem. Zostawiła mnie i na to wygląda, że nie wróci.
- Kto ? - zapytał Usher.
- Courtney !
- Courtney ? - spojrzał na mnie zaskoczony - Myślałem, że mówiłeś, że chcesz wysłać ją na wakacje.
- Bo tak powiedziałem, nie chcę by ludzie wciąż zadawali mi milion głupich pytań. Prawda jest taka, że ona po prostu spakowała swoje rzeczy i zniknęła. Jedyną rzeczą jaką zostawiła był list, mówiący mi, że nie zrobiłem niczego źle. Ale wiem, że tak naprawdę coś się stało, bo to nie ma sensu, że zostawiła mnie w taki sposób.
- Pokłóciliście się ? - zapytał Usher.
Pomyślałem przez chwilę - Nie, tak naprawdę to..- przerwałem rozglądając się po pokoju by upewnić się, że nikt nie słyszy naszej rozmowy -.. kochaliśmy się.
Usher poruszył brwią i otworzył usta by mówić, ale podniosłem rękę.
- Nie dawaj mi wykładu. Wiem co zrobiłem, i wiem co chciałem zrobić. To nie było coś co zrobiłem jako nietrzeźwy, byłem trzeźwy i w pełni świadomy swojej decyzji. Kochałem ją Usher, nadal kocham i zawsze będę. I dlatego nie rozumiem dlaczego mi to zrobiła !
- Może przez coś przechodzi i nie chciała Cię obarczać - zasugerował.
- Obarczać mnie ? Dlaczego miałaby myśleć, że cokolwiek przez co przechodzi miałoby mnie obarczać ? Chcę myśleć, że zna mnie lepiej niż tak. Modlę się, że nie odeszła bo miała problem i nie chciała mnie czynić równie odpowiedzialnym.
- Kobiety są czasami takie zabawne - wyjaśnił - Nie mogę powiedzieć, że je za to winie, dużo mężczyzn nie wie jak traktować kobietę, po prostu czasami one uczą się zwalczać problemy na własną rękę. Niestety, nie zauważają kiedy znajdują dobrego faceta któremu mogą ufać i nadal starają się rozwiązywać problem samemu.
- Courtney powinna znać mnie tyle by wiedzieć, że zatrzymałbym dla niej świat.
- Co z tym zrobisz ? - zapytał Usher.
- Jeszcze nie wiem, coś wymyślę. Nie mogę jej stracić, stary, po prostu nie mogę. Zamierzam ją znaleźć.
***
Jak myślicie będzie coś pomiędzy Jason'em a Courtney ? Justin znajdzie Courtney ? :o
Piszcie w komentarzach co myślicie o rozdziale choć jednym słowem. Widzę, że przybywa wyświetleń :) Miło mi, jeśli czytacie :)
Kocham Was @Danger_Loverr
Zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńŚwietne ! *.* Czekam na nn !
OdpowiedzUsuńJej zaczełam dziś czytać zajebviste aaksdkdklfasl <333
OdpowiedzUsuń