piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3

***Justin***
- Courtney ? - szepnąłem, klękając przy niej.
- Och Justin - płakała wpadając w moje ramiona.
Zdjąłem kurtkę i owinąłem ją wokół niej, łzy zebrały się w moich oczach kiedy delikatnie ocierałem jej łzy. Skrzywiłem się, muskając jej siniaki.
- Czy on..czy on dostał czego chciał ? - zapytałem nie chcąc powiedzieć tego słowa.
Spojrzała w podłogę i zaniosła się płaczem.
Potarłem jej delikatnie plecy i przyciągnąłem ją blisko siebie.
Pocałowałem ją w czoło.
- Przepraszam kochanie - szepnąłem - Zapewniam Cię, że on zapłaci za to co zrobił. To już się nigdy nie wydarzy, obiecuję.
***
Chodziłem w tą i z powrotem na zewnątrz sypialni, próbując nie dopuszczać do siebie dźwięków syren pochodzących z radiowozów. Uparłem się by Courtney została opatrzona przez sanitariuszy, zostałem nieugięty nawet, gdy zapewniała, że wszystko jest w porządku. To było bardziej dla mojego spokoju niż jej.
Dr.Allen wyszła z pokoju.
- Możemy usiąść ? - spytała wskazując na siedzenia.
Spełniłem jej prośbę.
- Co z nią ? - zapytałem.
- Czuje się dobrze, a najważniejsze, że będzie dobrze. Courtney dużo wycierpiała, co spowodowało wiele stresu. Potrzebuje odpoczynku by utrzymać ich obojga w zdrowiu - powiedziała.
- Co miałaś na myśli mówiąc 'obojga' w zdrowiu ? Rozmawiamy o samej Courtney.. nie ?
- Cóż, tak, rozmawiamy o zdrowiu Courtney i dziecka.
Zrobiłem to samo.
- Powiedziałaś 'dziecka' ? - zapytałem z niedowierzaniem.
Dr. Allen skinęła - Courtney jest w drugim miesiącu ciąży, co oznacza że jest teraz w krytycznym momencie przebiegu ciąży.
Zatrzymała się spoglądając na mnie.
- Czekaj; nie powinnam była Ci mówić ? Przepraszam. Po prostu byłam przekonana, że wiesz.
Odwróciłem głowę - Nie, nie wiedziałem, ale nie martw się o to.
- Pozwól, że zapytam, ty jesteś ojcem ? - zapytała.
- Jeżeli ona jest w drugim miesiącu ciąży to jestem przekonany, że nim jestem - powiedziałem. W moim umyśle zapaliło się światło - O Boże, nie jestem gotowy na dziecko.
Posłała mi uśmiech - Kontaktuj się ze mną jeśli będziesz potrzebował czegoś jeszcze - powiedziała.
Skinąłem.
- Dziękuje za Twój czas.
Wstała i wyszła zostawiając mnie samego z myślami.
Miliony myśli przedzierały się przez moją głowę czyniąc wszystko zagmatwane, ale i sensowne.
Teraz rozumiałem dlaczego Courtney tak nagle mnie zostawiła.
Tak jak Usher przypuszczał, wyjechała, bo czuła, że ma do czynienia z problemem sama.. do czynienia z dzieckiem..sama.
Rzecz w tym, że dziecko nie jest czymś z czym można mieć do czynienia samemu.
To nie tylko jej dziecko, jest również moje.
Nie mogłem nic na to zrobić, ale czułem się skrzywdzony, że Courtney nie czuła że może przyjść do mnie i powiedzieć mi o ciąży.
Zdecydowałem, że nic jej nie powiem, jeszcze nie, zamiast tego wolę poczekać i pozwolić jej powiedzieć to w swoim czasie.


~ Dwa tygodnie później~

***Courtney***
Leżałam w sypialni dla gości w willi Justina w Atlanta, Georgia. Nalegał bym z nim została. Był trochę bardziej wymagający niż kiedyś, ale stwierdziłam,że to dlatego, że chce mieć pewność, że jestem bezpieczna, w szczególności przed moim szefem, który był na wolności.
Chodziłam na terapię, by móc się uporać ze stresem, który miałam od tamtego traumatycznego wydarzenia.
Skończyłam już terapię i odzyskałam w większości mój umysł, czułam, że to już czas by wyjechać.
Nadal wierzyłam, że najlepiej będzie trzymać małego Biebera tylko dla siebie.
Oczywiście, kocham Justina i nienawidzę tego, że muszę go znowu zostawić, ale muszę też zrobić to co najlepsze.
Szybko wstałam z łóżka i zaczęłam pakować moje rzeczy.
Spojrzałam na zegarek i zorientowałam się, że była 2 a.m. Byłam przkonana, że Justin teraz śpi.
Ubrałam sportowy płaszcz i buty.
Schodziłam w dół po schodach na palcach, miałam już otworzyć drzwi kiedy usłyszałam kroki.
Zamarłam w miejscu.
- Courtney ?
Obróciłam się i zobaczyłam Justin'a siedzącego na krześle w salonie.
- Gdzie idziesz ? - zapytał.
- Justin - powiedziałam - Nie dostałeś mojego listu ? Dziękuje za wszystko co zrobiłeś, kocham Cię. Po prostu nie mogę z Tobą zostać..nie teraz..kiedyś zrozumiesz, obiecuję.
- A kiedy to będzie ? - Justin zapytał - Kiedy natkniemy się na siebie za dwadzieścia lat, a nasza córka lub syn dorośnie ?
Patrzyłam na Justin'a oniemiała.
- Skąd wiedziałeś, że jestem w ciąży ? - zapytałam.
- Dr. Allen mi powiedziała.
- Nie powinna była tego robić - powiedziałam - Nie miała prawa...
- Nie Courtney ! - Justin powiedział podnosząc głos - Miała pełne prawo, zasługuję by wiedzieć. Tak naprawdę nie powinienem usłyszeć tego od lekarza. Powinienem wiedzieć, powinienem być pierwszą osobą która się dowiedziała.
Justin zaczął spacerować po pokoju.
- Myślałaś, że będę takim okropnym ojcem i chciałaś się upewnić, że nie będę częścią życia dziecka ? - zapytał.
Pokręciłam głową - Nie Justin ! Oczywiście, że nie !
- Więc o co chodzi Courtney ?! Dlaczego nie chciałaś mi powiedzieć ? Chciałbym Ci pomóc. Będe tu dla Ciebie. Obejmę Cię, gdy będziesz się bała, sprawię,że się uśmiechniesz, gdy będziesz smutna. To dziecko jest moje tak samo jak i Twoje. Ostatnia rzecz którą chcę to ty wychowująca ją lub jego samotnie - powiedział ochrypłym głosem - O to chodziło ? Myślisz, że ochroniłaś się przed bólem serca po prostu mnie zostawiając ? To dlatego to zrobiłaś ?
- Nie !
- Więc dlaczego ? - Justin krzyknął jeszcze mocniej, a łzy spływały mu po policzkach - Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Justin, zrobiłam to, bo nie chciałam rujnować Ci wizerunku, dobrze ? - odkrzyknęłam, a łzy spadały w dół po mojej twarzy- Chciałam byś żył swoimi marzeniami, nie chciałam byś czuł, że musisz wszystko to poświęcić.
Wskazałam na ogromny dom.
- Czy kiedykolwiek przestaniesz tak myśleć ? Może byłbym dumny mogąc poświęcić wszystko dla kobiety, którą kocham i naszego dziecka ? Może to jest ważniejsze niż sława i pieniądze. Pomyślałaś kiedyś o tym ?
- Chcę Cię po prostu chronić.
- Chodź tutaj - Justin westchnął zamykając mnie w swoich ramionach - Możesz przestać mnie chronić, dobrze ? Nie martw się o moją karierę ani o nic z tego, nic z tych rzeczy nie zmieni naszych stosunków. Kocham Cię Courtney i jeśli dziecko wyszło z naszej miłości, pomyślimy nad tym razem. Nie obchodzi mnie co reszta świata myśli, to nie ich sprawa. To wszystko jest pomiędzy mną, a Tobą.
- Jesteś pewien ? - zapytałam.
- Na milion procent - uśmiechnął się do mnie - Razem coś wymyślimy.
Justin złożył na moich ustach ciepły i delikatny pocałunek powodując mój uśmiech.
Teraz czułam większą pewność mojej decyzji o zachowaniu dziecka. Wiedziałam, że razem, Justin i ja możemy zapewnić mu bezpieczeństwo i kochający dom.
***
ooooOOOOoooo kocham ich, a wy ? :)
Dodaję dziś rozdział, bo cały weekend mnie nie będzie, więc prawdopodobnie kolejny rozdział dodam w poniedziałek.
Proszę zostawcie swoją opinię o rozdziale w komentarzu, choć jedno słowo, dla was to chwilka, a dla mnie uśmiech :)
#muchlove @Danger_Loverr


6 komentarzy:

  1. Ooooooo jaaaa ! Kocham ten rozdział ! I ciebie też za to że to tłumaczysz !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog. ;)

    PS. Odblokuj możliwość komentowania przez anonimy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje + dziękuje x2 nawet nie wiedziałam, że nie odblokowałam o.o

      Usuń
  3. Awww,cudne :) proszę informuj mnie o nn @mrsBieber1301 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej jaki on slodki

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kocham♥

    OdpowiedzUsuń