piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 16

***Courtney***
Kenny zaparkował samochód na długim podjeździe Ushera.
Justin sięgnął i ścisnął moją dłoń.
- Cokolwiek się stanie, kocham Cię i mam zamiar być tutaj dla Ciebie...
- Justin... - przerwałam mu, ale mnie zignorował.
- Nieważne co, ty i Baby Bieber jesteście na pierwszym miejscu, przysięgam - szepnął.
- Ale, co z...
Usta Justina docisnęły się do moich powstrzymując mnie przed mówieniem. Jego ciepło spowodowało, że zapomniałam o moich zmartwieniach.
- Ufasz mi ? - zapytał, układając dłoń na moim brzuchu.
- Tak - odpowiedziałam szeptem - Ufam Ci.
Splotłam moje palce z jego pozwalając mu wyprowadzić mnie z auta.
- Chcesz bym tutaj zaczekał ? - Kenny zapytał.
- Nie, tak długo jak jesteś w pobliżu możesz iść - Justin odpowiedział - Mimo to, dzięki, że pytasz. Tak pomiędzy, mama tu jest.
- Jesteś pewien ? - Kenny zapytał, spoglądając na mnie.
Oboje skinęliśmy.
- No więc dobrze - powiedział - Nie zapomnij "Księga Powtórzonego Prawa" rozdział 31, linijka 8.
- Co mówi ta linijka ?
- "Sam PAN, który pójdzie przed Tobą, On będzie z Tobą, nie opuści Cię i nie porzuci, nie lękaj się i nie drżyj" - Justin i Kenny zgodnie zacytowali.
Uśmiechnęłam się - Lubię tą linijkę. Dzięki Kenny.
- Oczywiście - wyszczerzył zęby, po czym odjechał z podjazdu.
Justin przyciągnął mnie bliżej siebie kiedy prowadził mnie drogą do drzwi Ushera.
Poczułam jak wali mi serce kiedy Justin zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
Jeśli już, wszystkie te doświadczenia zbliżyły mnie do Justina, a co najważniejsze, Bóg.
Po pierwsze w moim życiu, nie mam NIC do czego mogę uciec, ale do Niego tak. On był jedyą osobą, która mogła kontrolować wszystkie te szaleństwa.
Drzwi się otworzyły ukazują Ushera.
- Courtney ! Justin ! - uśmiechnął się - Wejdźcie.
- Hej, stary - Justin się przywitał - Co u Ciebie ?
- Wszystko dobrze, dzięki - powiedział - Wyglądasz dziś ślicznie, Courtney.
- Dziękuje - powiedziałam nieśmiało.
Poczułam jak moje policzki zmieniają kolor na czerwony.
Usher spojrzał na swój zegarek.
- Możecie śmiało iść do sali konferencyjnej Pattie już tam jest - powiedział.
- Okej - Justin skinął - O której Scooter, L.A Reid i inni mają zamiar się pojawić ?
- Jestem pewien, że będą tu za minutę - westchnął - Wy dwoje prawdopodobnie chcecie być gdzieś gdzie będzie wygodnie--czuję, że to spotkanie potrwa chwilę.
Justin potrząsnął głową.
- Nie wydaje mi się. Wiem co zrobię, a czego nie i nie jestem skłonny do rezygnowania.
- Wiesz co czuję - powiedział wskazując na mój brzuch, co spowodowało, że poczułam sie skrępowana.
Justin skinął głową - Jeszcze nie zapomniałem.
Patrzyłam jak posyłali sobie znaczące uśmiechy.
Jedna z pokojówek Ushera go zawołała.
- Pozwólcie, że pójdę to sprawdzić i zobaczę się z wami za parę minut.
- Okej - Justin się uśmiechnął.
Położył dłoń na moich plecach i delikatnie poprowadził mnie przez parę różnych zakrętów aż znaleźliśmy drzwi do sali.
Justin otworzył drzwi, a ja rozejrzałam się naokoło by zobaczyć, że pokój wyglądał jak sale konferencyjne w biurowcach.
Duże, wygodne siedzenia otaczały długi mahoniowy stół i olbrzymi płaski ekran.
Weszłam do środka i zobaczyłam mamę Justina przeglądająca papiery.
Spojrzała w górę przez odgłosy naszych kroków.
- Hej, wy dwoje  - uśmiechnęła się podczas wstawania.
- Co u Ciebie, mamo ? - Justin zapytał, całując ją w policzek.
- Dzień Dobry, pani Malette - przywitałam się z uśmiechem.
- Courtney, kochanie, mów mi Pattie - powiedziała kiedy mocno mnie przytulała.
- Wybacz.
- Och, jest okej - uśmiechnęła się - Tutaj, usiądźcie koło mnie.
Zrobiłam tak jak powiedziała, a Justin usiadł obok mnie.
Po paru minutach siedzenia, Scooter, L.A. Reid i paru innych ludzi których nie znałam, weszli do pokoju.
Podążając za krokami Justina i Pattie, wstałam.
Czułam to samo zdenerwowanie i korupcję polityczną jak za każdym razem, gdy rodzice zmuszali mnie do uczestniczenia w ich biznesowych spotkaniach.
Przywitaliśmy się wzajemnie zanim powtórnie usadowiliśmy się w naszych fotelach.
- Dobrze - L.A. Reid powiedział, po czym oczyścił swoje gardło - Powinniśmy rozpocząć to spotkanie.
Wszyscy zgodnie skinęli głowami.
- Na początek, myślę, że wszyscy musimy porozumieć się, co jest właściwie prawdą, a co nią nie jest. Te wszystkie plotki i zamieszki naokoło, zaczynam być zagubiony - zachichotał.
- Cóż, wszyscy wiemy, że Justin puknął Courtney - Scooter wymamrotał pod nosem.
Justin rzucił mu piorunujące spojrzenie.
- Co to było ? - pan Reid zapytał - Nie dosłyszałem Cię.
- Po prostu powiedziałem, że nie jestem do końca pewien czy ten cały nastoletni tatuś wypali. Justin zachowywał czystą postać, która zrobiła go bardzo popularnym...
- I nadal może być popularny - Usher przerwał Scooterowi.
- Jako co ? Plakat dziecka pokazujący co się dzieje, kiedy uprawiasz seks bez zabezpieczenia ? - Scooter wypalił - Nie wydaje mi się.
- Może media, nie muszą o tym wiedzieć - zasugerowała, wysoka brunetka, która przedstawiła się jako Tammy.
- Jak oni mają NIE wiedzieć ? Jej brzuch wszystko powie prędzej czy później ! Chyba że.. - Scooter przerwał.
- Chyba że ? - Usher zapytał.
Byłam ciekawa co Scooter ma do powiedzenia.
- Zawsze jest opcja aborcji...
- ABSOLUTNIE NIE ! - Justin wypaplał zanim reszta słów mogła wyjść z ust Scootera.
- Chociaż o tym myślałeś ? - pan Reid dociekał - Jesteście bardzo młodzi, i to mogłoby sprawić wszystko łatwiejszym.
- Nie obchodzi mnie czy to rozwiązałoby pieprzone problemy z globalnym ociepleniem! Nie zamordujemy naszego dziecka.
- Morderstwo to takie mocne słowo - Scooter powiedział.
- Powiedziałem, nie - Justin powiedział wyzywająco.
- Co o tym wszystkim myślisz Pattie ? - Scooter zapytał, ignorując komentarz Justina.
- Co ja myślę naprawdę nie ma znaczenia - powiedziała - To Justin i Courtney są rodzicami. Oni podejmą decyzję, a ja ją zaakceptuje.
- Co z Twoimi rodzicami ? - Scooter na mnie spojrzał.
- Moi rodzice i ja nie jesteśmy w zgodnych warunkach - odpowiedziałam cicho.
- Dlaczego tak jest ?
- To nie Twój biznes - Justin wybuchnął.
- Courtney jest dużą dziewczyną, Justin. Umie mówić sama za siebie.
Wszystko w mowie ciała Justina mówiło mi, że zaczynał robić się bardziej ściekły z każdą minutą.
- Popatrz - Justin powiedział - Nie mam zamiaru siedzieć tutaj i pozwalać Ci ingerować w naszą decyzję o zachowanie dziecka. Jeśli nie chcesz być już moim managerem, to dobrze, po prostu to powiedz, ale nie myśl, że będę wyjaśniał każdą małą rzecz którą zrobię, bo nie będę. Nawet jeśli moi fani mnie nienawidzą za to, rodzina jest na pierwszym miejscu.
- Cóż pozwól, że coś Ci powiem - Scooter uśmiechnął się głupawo - Gdyby nie ja, byłbyś niczym. Nie myśl, że jesteś niezastąpiony. Mam dziesiątki ludzi, którzy pytali mnie czy mogę być ich managerem i sprawić by byli sławni.
- Sądzę, że powinieneś zadzwonić do jednego z nich - Justin wypalił.
- Przepraszam ? 
- Jesteś zwolniony - Justin powiedział.
- Nie możesz tego zrobić ! - Scooter jęknął.
- Och tak, mogę.
- Jestem tym, który zaprezentował Cię tym ludziom ! - Scooter wrzasnął pokazując na rozmaitych ludzi przy stole.
- I dziękujemy Ci - L.A Reid powiedział - Ale tak długo jak tutaj siedzę i myślę o tym, Justin ma rację. Ostatnie co możemy zrobić to dać mu szansę.
- Widzimy się w sądzie - Scooter powiedział zbierając swoje rzeczy i wychodząc.
Jak tylko wyszedł z pomieszczenia, napięcie wydawało się rozpuszczać.
Reszta spotkania przebiegła dość dobrze i zadecydowano, że Justin zwoła konferencję prasową by spróbować odpowiedzieć na pytania mediów.
Nie wydawał się być podekscytowany tym pomysłem, ale wiedział, że to trzeba zrobić.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie, wtedy pojedzie na cztero miesięczną trasę.
Co do stanowiska Scootera: delikatna brunetka, Tammy, przejmie jego stanowisko jako managerka Justina zanim znajdzie się ktoś inny.


~*~

Wreszcie Justin i ja jesteśmy z powrotem w domu.

Zdjęłam moje obcasy, usiadłam na kanapie i pomasowałam moje stopy.
- Bycie w ciąży i zakładanie wysokich obcasów, nie jest dobrym pomysłem.
Justin posłał mi sympatyczne spojrzenie kiedy rozwiązywał swój krawat.
- Tutaj, pozwól mi pomóc - powiedział, siadając obok mnie.
Przeniósł moje stopy na jego kolana i delikatnie zaczął je masować.
- Dzięki.
- Oczywiście - Uśmiechnął się, ale wyglądał na wyczerpanego.
Westchnęłam - Czy jesteś pewny, że robimy to co trzeba?
- Co masz na myśli? - spytał.
- To po prostu, nikt nie wydaje się myśleć że podejmujemy właściwą decyzję.
Powiedziałam - Wszyscy zdają się myśleć, że to będzie łatwiejsze i lepsze dla twojej kariery, jeśli my...
Justin spojrzał na mnie.
- Nie dam się zwariować, pieprzyć co inni ludzie myślą - przerwał - Wszystko co wiem to to jeśli moi rodzice zrobiliby 'łatwiej' nie byłoby mnie tutaj teraz, nigdy nie miałbym na to szansy. I jeśli twoi rodzice zrobiliby to co było 'lepsze' dla ich 'kariery'nie byłoby Cię tutaj.
Zamykałam i otwierałam oczy w frustracji.
- Masz rację - zgodziłam się - To wszystko jest tak trudne. Ja tylko...
Zatrzymałam się w połowie zdania.
- Co? - Justin zapytał.
- Nic.
- Nie, powiedz mi.
- To nic, naprawdę.
- To nie jest 'nic' jeśli to Cię martwi - powiedział.
Przygryzłam wargę.
- Po prostu czuję, że tak wiele dla mnie poświęcasz - dla nas - przerwałam, spoglądając na mój brzuch - Zanim się pojawiłam, twoja kariera rosła wraz z wszystkimi z którymi pracowałeś. Teraz praktycznie ty i Scooter jesteście wrogami i nie oszukujmy się, L.A Reid dał Ci ultimatum. Jeśli nie wypracujesz nic z fanami i mediami, to wszystko się skończy.
Mogłam powiedzieć że byłam na skraju łez, znowu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy płakałam wystarczająco by wypełnić każdy organ wodny na tej planecie.
Justin westchnął.
- Courtney, jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła - ty i dziecko - powiedział - Nie jestem zbyt pewny dlaczego Bóg wybrał nas, aby dać nam dziecko, ale to zrobił. Ostatnie co mogę zrobić to być poza jej lub jego życiem i robić jemu lub jej pierwszeństwo(?). Moja kariera będzie teraz ostatnia, poza tym ta cała ciężka próba pokazała mi kto naprawdę jest po mojej stronie, a kto nie. Poza tym moja miłość do Ciebie nie może być zastąpiona przez karierę.
- Jesteś pewny? - spytałam kiedy pociągnęłam za swędzącą taśmę na mojej małej czarnej sukience.
Justin nie odpowiedział. Wygląd jaki pojawił się na jego twarzy był tym, który widziałam tylko raz. Po pierwsze, to był wygląd, który wpakował nas w ten cały bałagan. Wygląd który uwodził mnie do szaleństwa, sprawiający że zapominałam o tej całej obietnicy czystości.
Zatrzymał masowanie moich stóp, zczołagał się z kanapy i usiadł na mnie okrakiem.
Pochylił się i złożył seksowny pocałunek na moich ustach. To zaparło mi dech w piersiach.
Palce Justina zaczęły wędrować w dół boków mojego ciała, kiedy jego usta wędrowały do czułego miejsca na mojej szyi. Zaczął ssać i delikatnie skubać.
Niski jęk wydobył się z moich ust.
- Justin - wydyszałam.
Jego palce zaczęły wędrować w dół mojej sukienki i podnosiły ją w górę.
- Nie powinniśmy robić...
Moje słowa zostały odcięte przez jeszcze głośniejsze jęki, wydobywające się z moich ust kiedy ręce Justina wędrowały w górę i w dół wewnątrz moich ud.
Spojrzałam w brązowe oczy Justina, które zostały wypełnione pożądaniem.
- Obiecałem, że zrobię to dla Ciebie - Powiedział uwodzicielskim głosem.
Kiedy Justin i ja kochaliśmy się, to na początku było to dla mnie bolesne doświadczenie. Chociaż na koniec ból odszedł, powiedziałam mu że to wszystko jest tego warte i aby się nie martwił, Justin czuł się źle i powiedział że mi się odwdzięczy.
Pokręciłam głową.
- Nie...- powiedziałam, mój oddech był niekonsekwentny.
- Tak bardzo Cię Kocham - Justin kontynuował jego chrypliwym głosem doprowadzającym mnie do dzikości.
Moje serce waliło jak zamknęłam oczy i próbowałam powiedzieć mojemu ciału, aby się uspokoiło.
- O Boże - jęknęłam.
Usta Justina rozbiły się o moje w pocałunku, który był bardziej namiętny niż ten pierwszy. Jego język przejechał po mojej wardze prosząc o więcej, ale odsunął się i szepnął mi do ucha - Wiem że chcesz abym cię zadowolił.
Wrócił ustami do wrażliwego miejsca na mojej szyi i przyśpieszył tępo pocierania rękami moich ud.
Łącząc to sprowadził mnie na krawędź.
- Po prostu to zrób! - błagałam poprzez zaciśnięte zęby.
- Jesteś pewna? - zapytał drażniąc mnie.
- Tak Justin! - krzyknęłam, odrzucając głowę do tyłu w oczekiwaniu.


~*~

***Justin***

Uśmiechnąłem się do siebie kiedy Courtney leżała na kanapie dysząc.
Była taka piękną i kochałem myśl, że mogę sprawić by jej ciało reagowało tak jak tego chciałem.
- To było - przerwała, zagubiona w słowach - To było niesamowite !
Uśmiechnąłem się.
- Zasługujesz na to - powiedziałem, całując ją w policzek.
Czułem poczucie winy za to, że skrzywdziłem ja, gdy po raz pierwszy się kochaliśmy to było ostatnie co mogłem zrobić.
W tym momencie nie obchodziło mnie czy moja kariera jest skończona. Nie obchodziło mnie, że Scooter już dłużej nie będzie moim managerem. Nie obchodziło mnie, że Island Def Jam przywieszają mi etykietkę, że mogę być zastąpiony. Jedyne co wiedziałem to to, że Courtney Sophia Sparks jest najpiękniejszą dziewczyną na całym świecie, jest moja i jest niezastąpiona.


~*~

Boże Scooter to idiota -.- 
UUUU GORĄCA SCENA! AW AW TLENU *O*

A więc znów nawaliłam, bo tak późno, przepraszam.
Ten rozdział pomogła mi przetłumaczyć kochana @luvv_biebs <3
Informuję coraz więcej osób, proszę was o zostawianie opinii pod rozdziałem!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dziękuje tym którzy zostawiają komentarz. 
No to, do następnego kochani xoxo

Jeśli chcesz być informowana/y o nowych rozdziałach na Twitterze, zapisz swój nick w komentarzu tutaj ---> KLIK



10 komentarzy:

  1. Awww pisałam, że kocham to tłumaczenie? jak nie to uwielbiam, kocham i z każdym razem chcę więcej jak czytam. Cieszę się, że robiłam na to opowiadanie szablon, bo zaczęłam je czytać i jest tak genialne, że słowa tego nie opiszą. A ty jesteś moją ulubioną tłumaczką, so #muchlove
    @DameDangerx

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni sa tacy kochani
    Dla mnie to niewyobrazalne jak Justin sie poswieca dla nich obu
    Chce miec takiego chlopaka
    Czytajac to, bedac w takiej sytuacji jak oni, tez chce byc w ciazy haha
    Tlumaczenie super dziekujemy xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Maaaatko, jakie boskie <3 Oni są tacy mega kochani <3 czekałam na ten rozdział, przez kilka ostatnich dni wchodziłam co godzinę haahahah zeby tylko sprawdzić czy jest nn. :D
    do napisania, xx
    @ploooom

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jak zwykle genialny asdfghjkl; czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ii ta końcówka <3 świetny rozdział :>

    OdpowiedzUsuń
  6. super :D kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity rozdział! <3 Kocham tego bloga i czekam z niecierpliwością na nexta *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste i tyle <3

    OdpowiedzUsuń
  9. fajne, jest kilka błędów ale to olać ;))) ♥

    OdpowiedzUsuń