sobota, 21 września 2013

Rozdział 18

***Courtney***
Zamrugałam jakieś milion razy by upewnić się, że to tylko halucynacje i moi rodzice naprawdę tu nie siedzą, ale za każdym razem kiedy otwierałam i zamykałam oczy, oni tu byli. Nie nawiązywali ze mną kontaktu wzrokowego. Nie mogę powiedzieć, że robili to celowo, może to tylko zbieg okoliczności.
- Więc - powiedział policjant - Zostawię was samych byście mogli porozmawiać. Inny policjant przyjdzie na chwilę by zadać wam parę pytań.
Patrzyłam jak mężczyzna wychodzi, a moje oczy zatrzymały się pustym miejscu gdzie wcześniej był.
Całym moim ciałem targały emocje. Część mnie chciała uciec, zwinąć się w ramionach Justina i płakać. Inna część chciała powiedzieć rodzicom jak wiele sprawili mi bólu.
Oczywiście dominująca, najbardziej wystraszona część mnie zdecydowała by nie robić nic.
- Cześć dzieciaki - pan Dawson, ojciec Hannah powiedział - Jesteśmy wdzięczni, za to, że wspieraliście Hannah zanim tutaj dotarliśmy.
- Och, cała przyjemność po naszej stronie - Ryan powiedział szybko - To jedyne co mogliśmy zrobić.
Mogłam powiedzieć, że czuł się odpowiedzialny za to wszystko.
Pani Dawson uśmiechała się kiedy jej oczy wędrowały po każdym w pomieszczeniu i zatrzymała się na Ninie.
- Nie sądzę, że się znamy - powiedziała ciepło. Wyłonił się jej akcent z Chicago, częściej słyszałam jak mówiła akcentem z Georgia.
- Jestem Nina Delvecchio.
- Miło mi Cię poznać. Ja jestem Karen Dawson, a to jest Kenneth - wskazała na swojego męża - Jesteśmy rodzicami Hannah. To jest Simon i Olivia Sparks. Oni są Court...
- Uprzejmymi prawnikami z Chicago - moja mama przerwała, przebiegając dłonią po milionie swoich loków. Gigantyczne pierścionki na jej palcach pozwalały myśleć, że jest miliarderką. Jej głos był tak miły jak Karen, ale poczułam jad, który niewątpliwie skierowany był do mnie. Nadal na mnie nie patrzyła, ale nie musiała. Nie przyznanie się, że była moją matką to najgorsze co kiedykolwiek zrobiła.
Pani Dawson spojrzała na mnie pytająco, ale ja tylko odwróciłam wzrok i połknęłam twardy guzek, który utworzył się w moim gardle.
- Czy ja państwa już gdzieś nie widziałam ? - Nina zapytała.
- Tak - mój tata pisnął dumnie - Jestem sławnym policjantem w Chicago. Prawdopodobnie widziałaś nas w wiadomościach.
Nina skinęła i uśmiechnęła się - Och, to fajnie.
- Yep - skinął po czym pokazał na krzesła wokół stołu przy, którym on i Dawsonowie siedzieli - Cóż, co powiecie na to by usiąść, wtedy będziemy mogli przejść do tej sprawy.
Każdy zajął miejsce i przeraziłam się kiedy Justin usiadł tuż obok mojego taty. Wiem, że Justin nie usiadł tam celowo ale to wciąż było przerażające.
Przez następne parę minut Chaz, Nina i Ryan mówili moim rodzicom co się właściwie wydarzyło.
- Okej - mój tata powiedział kiedy skończyli - Mówicie, że odeszła przez gniew, tak ?
- Tak - Ryan skinął - Oboje na siebie krzyczeliśmy, a ona po prostu się naburmuszyła i wyszła z pokoju.
- Więc, od kiedy tu jesteście mieliście jakikolwiek kontakt z ludzi, którzy mogli być ewentualnie z gangu ? - moja mama zapytała.
Ryan pokręcił głową - Nikogo tu nie znamy. Przyjechaliśmy by odwiedzić Justina i Courtney.
Moja mama na to nie odpowiedziała i odwróciła się do pani Dawson.
- Czy Hannah zna kogoś kto mieszka w tych okolicach ?
- Cóż, oczywiście, zna Granta Martina - powiedziała.
- Grant Martin ? - mój tata zapytał, a jego brwi złączyły się ze sobą - Kim on jest ?
- Grant Martin ! - pan Dawson powtórzył trochę mocniej.
Każdy kto mnie znał, wiedział wszystko o Grancie Martinie i wielkich tarapatach w których się znalazł. Po wszystkim, cały wyczyn pokazany został w mediach, kiedy Grant zaczął mnie oskarżać o to, że pomogłam mu w niesłusznym aresztowaniu go.
- Wiem, że nie zapomniałeś o tym całym bałaganie - skomentowała pani Dawson - Po wszystkim Twoja własna cór..
- Tak, tak, pamiętam - mama znowu jej przeszkodziła - Ale co on ma z tym wszystkim zrobić ?
- Może nic - powiedziała pani Dawson - Ale Courtney, czy on nie był oskarżony o bycie częścią gangu?
- Ta... - moja mama przerwała mi.
- Nie ma potrzeby, aby siedzieć tu i spekulować, jesteśmy w biurze policji na miłość boską. Chodźmy poprosić ich, aby wyciągnęli nagrania - powiedziała.
Zobaczyłam, że moi rodzice i państwo Dawson wstają.
- Co powiecie byście wy TROJE - podkreśliła troje - poszli z nami? Prawdopodobnie możecie nam pomóc.
- Ale pani Dawson czy to nie Courtney jest jedyną, która go zna ? - Chaz zapytał.
Moja mama go zignorowała i po prostu wyprowadziła wszystkich z sali.
Chaz posłał mi zdziwione spojrzenie. A ja dałam mu lekki uśmiech.
- To jest o Hannah - przypomniałam mu.
Nadal wyglądał na skołowanego, ale wyszedł za wszystkimi z pomieszczenia. W momencie kiedy drzwi się zamknęły, Justin prysnął ze swojego miejsca.
Na początku, kiedy na niego spojrzałam zobaczyłam tylko, że był kompletnie wkurzony.
- Co to było ? - warknął - Twoi rodzice tu byli i tak po prostu Cię ignorowali !
- Justin - powiedziałam - Dawsonowie i moi rodzice są biznesowymi partnerami. Wszyscy pracują w najlepszej kancelarii prawniczej w Chicago.
- Ale to nie nie daje im prawa do udawania, że nie istniejesz ! Przybliżę to - trzymał swoje palce w większej odległości od siebie - Nic nie zrobili,a teraz totalnie Cię olalo...
Kazanie Justina zostało przerwane przez dźwięk otwierających się drzwi, które ukazały mojego ojca.
- Policja chciałaby z Tobą rozmawiać - powiedział, nie patrząc na mnie.
- Z kim ? - Justin zapytał, z lekką złością słyszalną w jego głosie.
- Courtney - odpowiedział niechętnie wciąż patrząc w dół. Simon Sparks był dumnym człowiekiem, który nigdy nie patrzy wstecz. On wyparł się mnie i nie miał zamiaru tego zmieniać.
- Wiesz, ciężko usłyszeć kogoś kto nawet nie patrzy Ci w oczy - Justin kontynuował przez zaciśnięte zęby.
- Nie patrzę suką w oczy - mój tata uśmiechnął się głupio, patrząc na Justina po raz pierwszy.
Justin się odwrócił, krwawo czerwony z wściekłości.
- Odwołaj to.
- Nie - mój tata powiedział wyzywająco
- Cofnij to ! - Justin wrzasnął.
- To nie ma nic wspólnego z Tobą, Bieber.
- Och tak, ma. Nikt mam na myśli NIKT nie będzie mówił tak do Courtney.
- To ja sprawiłem, że jej matka zaszła z nią w ciąże więc myślę, że to daje mi prawo by mówić do niej cokolwiek chcę.
- Yeah, cóż, ja sprawiłem, że Courtney jest w ciąży i to daje mi prawo by mówić, że nie możesz.
- Wiem, że myślisz, że jesteś jakimś wielkim i złym mężczyzną, ale nie jesteś, dzieciaku.
- Nie jestem dzieciakiem. Mam sobie więcej z faceta niż ty kiedykolwiek mogłeś mieć - Justin wypalił.
Mój ojciec i Justin byli teraz zaledwie kilka centymetrów od siebie. Poczułam jak moje serce wypełnia się strachem.
- Justin, dość - powiedziałam cicho.
- Lepiej żebyś posłuchał swojej dziewczyny dziwki, dzieciaku.
Mój tata mocno go popchnął.
- Nie boję się Ciebie, Simon - Justin powiedział głosem sączącym się ze złości.
- Och tak? Udowodnij.
Tata znów go pchnął, a Justin warknął.
Popchnął mojego tatę co spowodowało, że upadł.
- Justin - wrzasnęłam - Przestań!
Mimo to, było za późno. Mój tata odzyskał równowagę i oboje zaczęli uprawiać jakieś zapasy.
Próbowałam wejść pomiędzy nich, ale wymachiwali ramionami i bałam się, że mogę dostać.
Byłam na skraju łez kiedy patrzyłam jak mój ojciec rzuca Justina na podłogę i zaczyna go bić. Był dwa razy większy od niego i bałam się, że naprawdę może go skrzywdzić. Justin dobrze walczył i chwilę później zrzucił z siebie tatę i był nad nim składając swoje własne ręce w pięści.
- Justin! - krzyknęłam, biegnąc do ich obu - Skończ, natychmiast!
Justin spojrzał na mojego tatę.
- Odwołaj to - powtórzył.
Mój ojciec zakpił.
Justin znów złożył rękę w pięść, ale przytrzymałam jego ramię.
- On tego nie powtórzy, Justin. Po prostu daj mu spokój - błagałam, teraz płakałam - Proszę.
Justin zszedł z niego i wstał.
- Wiedziałem, że nie jesteś wystarczającym mężczyzną by mi coś zrobić - mój tata się uśmiechnął, wstając na nogi.
Justin skoczył w jego kierunku, ale drzwi się otworzyły.
- Panno Sparks... - policjant przerwał rozstrzygając co dzieje się pomiędzy Justinem a tatą - Co tu się dzieje ?
Mama odepchnęła policjanta i stanęła.
- Simno - wykrzyknęła kiedy zobaczyła tatę - Co w świecie...
- To nic - mój tata powiedział wycierając krew z podbródka.
Wszystkie oczy spoczęły teraz na Justinie, ale on tylko wzruszył ramionami.
- Okej, więc - policjant odezwał się ponownie, kiedy wyczyścił swoje gardło - Inny mundurowy i ja zdecydowaliśmy, że poszukamy informacji, więc teraz może pani iść panno Sparks.
- Okej, dziękuje - uśmiechnęłam się.
Policjant spojrzał na nas wszystkich jakbyśmy byli szaleni, po czym skinął i wyszedł.
Mogłam poczuć ciężki wzrok  mojej matki, ale nie patrzyłam w jej stronę.
- Dalej Justin - powiedziałam - Idziemy.


~*~

***Justin***

Siedziałem na kuchennym stole kiedy Courtney wyciągnęła apteczkę.
- Nic mi nie jest, naprawdę - powiedziałem.
- Nic? - Courtney zapytała. Zdenerwowanie było wymalowane na jej pięknej twarzy. Podniosła lustro - Jak dla mnie to nie wygląda jak nic.
Spojrzałem na swoje odbicie i zobaczyłem rysy i drobne siniaki. To na pewno nie był widok, który fan mający na moim punkcie obsesję będzie chciał zobaczyć.
Courtney nalała przezroczystą ciecz na wacik.
- Kochanie, naprawdę nie musisz tego robić. To nie jest takie złe na jakie wygląda.
Courtney mnie zignorowała i wzięła moją twarz w swoje dłonie.
Zaczęła delikatnie przecierać wacikiem rany.
Skrzywiłem się - Auć!
- Przepraszam - powiedziała - Ale musisz siedzieć spokojnie.
Rzuciła wacik do kosza i wzięła kolejny.
- Naprawdę nie chcę robić zamieszania - powiedziałem, próbując wstać, ale ona posadziła mnie z powrotem.
- Siedź, Bieber - zachichotała.
Nadaje się do pracy jako czyściciel mojej twarzy.
- Nie wiem co w Ciebie wstąpiło - powiedziała - Myślałam, że mój tata spowoduje jakieś trwałe uszkodzenia. Jesteś szalony czy jak?
- Ow - syknąłem kiedy czyściła szczególnie wrażliwe cięcie - To kłuje!
- Tutaj - powiedziała, pochylając się i delikatnie na nie dmuchając. Jej twarz była kilka centymetrów od mojej - Lepiej?
Wolno skinąłem, a moje oczy spoczęły na jej ustach.
- Odpowiadając na Twoje pytanie, tak, jestem szalony - szepnąłem - Szalony z miłości do Ciebie.
Złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.
- Justin - wyszeptała - Mimo to, nie musisz się dla mnie bić.
- Nie miałem zamiaru pozwolić Twojemu tacie mówić do Ciebie w ten sposób - powiedziałem.
- Jeśli myślisz, że bicie go, zatrzyma go przed mówieniem tak o mnie...to nie zatrzyma. Nigdy nie byłam wystarczająco dobra i nigdy nie będę. Jestem pomyłką, która hańbi całą rodzinę Sparksów.
- To nieprawda, kochanie - powiedziałem.
To łamało moje serce, widzieć jak rodzice Courtney ją traktują. Niezależnie od tego czy się do tego przyznawała czy nie ona wciąż wyglądała przy nich na pewną siebie. Wszystko co oni robili sprawiało, że czuła się źle będąc sobą i to mnie wkurzało. Bardzo wkurzało.
- Cóż, ale oni tak uważają - westchnęła.
- Nie obchodzi mnie co oni uważają. Wszystko co wiem to to, że umarłbym dla Ciebie - stwierdziłem - I tak długo jak jestem w pobliżu, Twój tata i każdy inny człowiek będzie traktował Cię z szacunkiem.
Zobaczyłem jak łzy formują się w jej oczach.
- Dziękuje Justin.
Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem, by wynagrodzić jej ten ból, który miała w sercu razem z miłością.


~*~

Całym sercem nienawidzę jej rodziców.

Tak wiem, rozdział ma pewnie masę błędów, ale ciężko mi się go tłumaczyło i padam na twarz. DOSŁOWNIE.
Przepraszam, że tak późno dodaje...znów, postaram się ogarnąć to jakoś.
Mam nadzieje, że się spodoba :)
Kocham x

10 komentarzy:

  1. nienawidzę jej rodziców :)))))))))))) jak można tak mówić o własnej córce?
    mieć takiego chłopaka jak Justin to marzenie, tak sie nią opiekuje ;")
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne, dziekujemy! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. i tak wiesz, że to kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co bym zrobila gdybym miala takich rodzicow ughrrr....
    Swietne tlumaczenie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Ily ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział genialny :* boże jacy chujowi rodzice nigdy bym takich nie chciała biedna courtney:c

    OdpowiedzUsuń
  7. [SPAM]
    Chloe była zwykłą dziewczyną. By uwolnić się od matki wyjechała do szkoły do Londynu. Chciała tam zmienić swoje życie, ale nie spodziewała się że zmieni się ono tak bardzo. Alkohol, narkotyki,przestępstwa, zdrada, samobójstwo...
    to wszystko na http://and-suddenly-everything-changed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAPRASZAM:

    http://love-is-hard-baby.blogspot.com/

    "Warto jest kochać zakazany owoc, dla samego choć posmaku miłości.

    Nie żałuje."

    Głowni bohaterowie: Miley Jones & Justin Bieber.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste tłumaczenie *.* Będziesz mnie informować o nowych? @AhMyLambo x

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam na bloga jest to historia o dziewczynie, którą spotyka niebezpieczny mężczyzna i wydaje sie mu ze ona nalezy do niego
    http://my-monster-and-i.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń